-Halo?
-Niall?
-No tak. Dzwoniłaś. O
co chodzi?
-Może miałbyś jednak
ochotę porozmawiać?
-A co jeśli teraz ja
nie mam ochoty z tobą gadać?
-No dobra, to…
-Nie no, oczywiście,
że chcę pogadać.
-To kiedy?
-Może jutro moglibyśmy
się spotkać?
-Chciałbym, ale ze
złamaną nogą to nie jest tak prosto. Muszę chodzić o kulach.
-Mogę do ciebie
przyjechać, jeśli chcesz.
-To fajnie. Obojętnie
o której godzinie, teraz cały czas jestem w domu.
-To do zobaczenia.
–pożegnałam się i rozłączyłam. Cieszę się, że będziemy mogli na spokojnie
pogadać i wszystko sobie wyjaśnić jak normalni ludzie, a nie tylko krzyczeć i
beczeć. Czas spać. Jutro muszę iść do pracy. Poszłam wziąć prysznic i położyłam
się do łóżka.
Rano obudził mnie budzik,
punktualnie o 9. Wstałam i przecierając oczy ruszyłam do łazienki.
-Ałł! –krzyknęłam, ponieważ
zahaczyłam małym palcem od nogi o róg szafki.
-Co się tak drzesz… Obudziłaś mnie.
–powiedziała przez ziewanie Mona.
-Przepraszam. Śpij, śpij. –weszłam
do łazienki. Stanęłam przed umywalką i przemyłam twarz wodą z kranu, umyłam
zęby. Ubrałam
Pomalowałam twarz kremem, a rzęsy
tuszem. Zrobiłam jeszcze lekką kreskę kredką. Wyszłam z łazienki.
-Idziemy do KFC? –spytała mnie Mona.
-No pewnie. Tylko się ubierz.
-No raczej. W piżamie bym nie poszła…
-spojrzała na mnie i weszła do łazienki. Ja w tym czasie powtarzałam słowa do
piosenek, które miałam dzisiaj zaśpiewać.
-Jestem gotowa! –krzyknęła wchodząc
do pokoju. Była ubrana w
-To idziemy! –zakluczyłyśmy pokój i
wyszłyśmy z internatu.
-Będziesz dzisiaj na moim występie? –spytałam.
-Mówiłam o tym Joshowi i postaramy
się przyjść.
-Okej, mam nadzieję, że będziesz.
–znalazłyśmy się już w KFC. Zajęłyśmy stolik i złożyłyśmy zamówienie. Raz na
jakiś czas można sobie pozwolić na kubełek kurczaków. Gdy skonsumowałyśmy nasz
posiłek ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Zaraz potem się rozdzieliłyśmy, bo Mona
była umówiona ze swoim chłopakiem w galerii. Szłam sama uliczkami Londynu i
rozkoszowałam się piękną pogodą. Nie było za ciepło, ale świeciło słońce. Po drodze
przyglądałam się wszystkiemu co mijałam.
Przypadkowo wbiegła we mnie dwójka
dzieci. Powiedziały słodko przepraszam i uciekły do rodziców. Wyglądali na
fajną rodzinkę. Dosyć młodzi byli ci rodzice. Nie wyobrażam sobie żebym ja
teraz miała dzieci. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Podziwiam tych co tak
wcześnie się na to decydują. Następnie moją uwagę zwróciło małżeństwo, które na
oko miało już ponad 80 lat. Państwo szli za rękę, a z drugiej strony podpierali
się laskami. Ten widok był niesamowity. Mimo wieku nadal wyglądają jak para
nastolatków. Wzruszające. Zaraz potem omijałam kłócącą się parę gimnazjalistów.
Teraz się kłócą, a ciekawe co będzie za kilka lat kiedy wszystko będzie
trudniejsze –pomyślałam. Wreszcie doszłam do internatu. Wchodząc usłyszałam jak
zegary wybijają południe. Za godzinę
muszę być w pracy. Weszłam do pokoju i postanowiłam się przebrać w coś
nadającego się na występ. Wybrałam to
Zaraz potem wyszłam do kawiarenki.
Scena i DJ byli już gotowi. Moje koleżanki, które śpiewają ze mną również.
Zaczęliśmy występ. Miałam nadzieję, że wszystkim się miło nas słucha. Starałam
się jak mogłam. W pewnej chwili do knajpki wszedł Harry. Ucieszyłam się.
Przynajmniej on tu był, bo chyba Mony już nie obchodzę. Usiadł się przy stoliku
i słuchał jak śpiewamy ze słodkim uśmiechem. Myślę, że wyszło nam bardzo
dobrze. Po skończonym występie zeszłam ze sceny i podeszłam do stolika przy
którym siedział loczuś.
-Ale fałszujesz. –powiedział i
zaśmiał się.
-Ty bardziej. –odpowiedziałam i
wytknęłam mu język, a on wstał z siedzenia i nachylając się nad stołem
pocałował mnie.
-Co teraz robisz? –zapytał.
-Dzwoniłam do Nialla i jadę do niego
żeby pogadać.
-Aaa. Myślałem, że znajdziesz dla
mnie czas…
-Przecież możemy się spotkać jak
wrócę. –uśmiechnęłam się.
-No dobrze. Tylko jeszcze umówiłem
się z Louisem, ale do tego czasu zdążę, więc przyjadę po ciebie pod dom
chłopaków. Zadzwoń jak skończycie. –wstał i przed wyjściem z kawiarni cmoknął
mnie w policzek. Odebrałam moją wypłatę i również wyszłam. Zastanawiało mnie to
czemu umawiał się z Louisem skoro już razem mieszkają, ale może to coś
dotyczące zespołu. Dziwne, że tylko ich dwoje się umówili, a co z resztą… W
pokoju zadzwoniłam po taksówkę, aby mieć jak dojechać do Nialla. W międzyczasie
przebrałam się w
Wyszłam z pokoju i poszłam do
taksówki. Po 15 minutach byłam już na miejscu. Zadzwoniłam do domu.
-Otwarte! –usłyszałam, więc weszłam.
Niall siedział na kanapie.
-Sam tu jesteś?
-Tak. Możemy spokojnie pogadać, więc
pozwolisz, że ja zacznę.
-Okej.
-Jestem świadomy tego, że to
wszystko to moja wina. Ja nawaliłem. Byłem po prostu zazdrosny praktycznie o
nic i zgłupiałem do tego stopnia, że cię zdradziłem. Wiem, że to co było już
nie wróci, ale mam nadzieję, że nadal będziemy przyjaciółmi.
-Oczywiście, że będziemy
przyjaciółmi, ale ja też muszę ci o czymś powiedzieć.
-Chodzi o Harrego? To wiem.
Powiedział mi wszystko przed moim wypadkiem, ale nie mam ci tego za złe.
Kochałaś go, kochasz i będziesz kochać. Rozumiem to.
-Dzięki. –powiedziałam i przytuliłam
go.
-Też chciałbym kiedyś znaleźć miłość
swojego życia. Zazdroszczę wam.
-Na pewno kiedyś znajdziesz.
–uśmiechnęłam się, a on mnie pocałował.
-Przepraszam, ale chciałem ostatni
raz posmakować twoich ust. –spojrzał się na mnie.
-Spoko. Ja już będę się zbierać.
-Tak szybko?
-Spokojnie. Będę cię odwiedzać.
–uśmiechnęłam się.
-Trzymam cię za słowo! –również się
uśmiechnął. Wstałam z kanapy i wyszłam z domu machając Niallowi na pożegnanie.
Zadzwoniłam do Harrego, a on już po 5 minutach był na miejscu.
-Witaj piękna. –powiedział
podjeżdżając samochodem z otwartą szybą w drzwiach.
-No hej. –wsiadłam na miejsce
pasażera. –To gdzie jedziemy?
-Do mnie. –odpowiedział.
-Ale… -zaczęłam.
-Louisa nie ma. –spojrzał się na
mnie z uśmiechem.
-Nie o to chodziło, ale okej.
–zaśmiałam się. Po pewnym czasie dojechaliśmy na miejsce. Harry otworzył mi
drzwi weszliśmy do środka. Zauważyłam nakryty stół, świece oraz przygotowane
jedzenie.
-Jeszcze ciepłe. –powiedział.
Usiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się pysznymi naleśnikami z nutellą i
bananami. Wszystko dookoła wyglądało tak romantycznie. Postarał się.
-Pyszne! –powiedziałam zjadając
ostatni kęs.
-No wiem. –uniósł jedną brew.
–Chodź, pokaże ci co przygotowałem. –pociągnął mnie za rękę na kanapę. Sięgnął
ze stolika album i dał mi go. Otwierając zobaczyłam nasze zdjęcie, cały album
naszych zdjęć. Tylko między kartkami były także zdjęcia Louisa i ich razem.
-Wzruszyłam się. Czemu są tu też
zdjęcia Louisa?
--Dla niego też zrobię album. Wiesz…
Jesteśmy w końcu najlepszymi przyjaciółmi.
-No rozumiem. –pocałowałam go czule odkładając
album. On przycisnął mnie do siebie i po chwili leżał na mnie.
Poczułam jego
ręce na moich plecach. Zaczęliśmy ściągać nasze ubrania. Całował mnie po szyi i
wszedł we mnie delikatnie. Przycisnęłam go mocniej i zaczęłam namiętnie
całować. Po jakimś czasie leżeliśmy już w objęciach wzajemnie się do siebie
uśmiechając. Było niesamowicie. Przypomniał mi się nasz pierwszy raz także u
niego w domu, ale w Holmes Chapel. Wstałam i ubrałam swoje rzeczy.
-Chcesz już jechać? –spytał.
-Wyganiasz mnie? –zaśmiałam się.
-Nie, tak tylko pytam.
-Jest już dosyć późno.
-Dobrze to cię odwiozę. –powiedział
i ubrał się. Wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy pod
internat. Na dworze było już ciemno. W Londynie była dziś piękna noc. Puste
ulice, spokój oraz przyjemna pogoda. Prawie nie było wiatru.
-Może pójdziemy się jeszcze gdzieś
przejść. –zaproponowałam.
-No pewnie. Gdzie idziemy?
–wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy przed siebie.
-Chodź tam. –wskazałam palcem na most.
Szliśmy powoli w objęciach.
-Co to za miejsce? –spytał Harry gdy
doszliśmy na miejsce.
-To jest most, na który poszłam gdy
pierwszy raz zobaczyłam cię w Londynie. Pamiętasz jak wtedy uciekłam z
kawiarenki? To właśnie poszłam tu.
-Tak, pamiętam. A ten napis?
-Wtedy już tu był. –powiedziałam
jeżdżąc palcem po napisie.
-Ciekawe kto to napisał…
-No ciekawe. Ostatnio rozmawialiśmy
o tatuażach i mówiłam ci, że może kiedyś odważę się zrobić…
-I co? Chcesz zrobić? –spytał ze
zdziwieniem.
-Tak, tutaj. –powiedziałam i
wskazałam na miejsce, w którym chciałam, aby znalazł się tatuaż.
-Wiesz już jaki?
-Nie, jeszcze pomyślę. Obiecałeś mi,
że będziesz przy tym ze mną. Będziesz?
-No pewnie. Jak przy Louisie byłem
gdy robił sobie tatuaż to przy tobie też będę. –pocałował mnie czule. Staliśmy
tam w objęciach jeszcze przez jakiś czas dopóki nie zaczął padać deszcz.
Uciekliśmy. Gdy dobiegliśmy do samochodu byliśmy już cali mokrzy. Pocałowaliśmy
się namiętnie na pożegnanie i Harry odjechał. Ruszyłam w stronę mojego pokoju.
Otworzyłam po cichu drzwi. Mona już smacznie spała. Ściągnęłam mokre ubrania i
weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, a zaraz potem zasnęłam na łóżku z
uśmiechem na ustach.
Obudziłam się o 8:30. Mona siedziała
na łóżku w piżamie i przeglądała strony w Internecie.
-Co tam? –spytałam.
-Nic. Późno wczoraj wróciłaś. Czyżby
wieczór z Harrym. –uśmiechnęła się i zaczęła poruszać zabawnie brwiami, a ja
zaśmiałam się i rzuciłam ją poduszką.
-Idę do łazienki. –otwierając drzwi
usłyszałam telefon. –Tak wcześnie? –zdziwiłam się. Dzwonił Harry.
-Halo? –odebrałam.
-Leah. Przepraszam, że tak wcześnie,
ale muszę koniecznie ci coś powiedzieć.
-Co takiego?
-…
***
Znowu musieliście długo czekać na rozdział... PRZEPRASZAM, ale mam straszne urwanie głowy. Mam nadzieję, że rozdział będzie wam się podobał.
Liczę na chociaż 15 komentarzy. :D