~Nasze twarze zaczęły się przybliżać do siebie powoli. Serce zaczęło mi mocniej
walić, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać. Były coraz bliżej…~
Chęć pocałowania go była tak silna, że nie
potrafiłam się cofnąć. Spoglądaliśmy sobie w oczy, jego wzrok mnie przeszywał,
co wywoływało u mnie dreszcze. Wreszcie przyciągnął mnie do siebie, łapiąc
rękoma moją twarz. Wpił się w moje usta i zaczął namiętnie całować. Napierał na
mnie co raz bardziej.
Rozdział 5
Przez moją głowę przechodziły miliony myśli. Peam i Harry, Harry i Peam, ich związek,
znam go krótko, rozbije ich związek, miałam co raz większy natłok myśli.
Odepchnęłam go od siebie tak mocno jak byłam wstanie.
-Harry nie! Nie rozumiesz, że nie możemy! To nie
jest takie proste! Boże.. jak ja spojrzę w oczy Peam.. jak mogłam to zrobić.. –
zaczęłam ryczeć jak nienormalna. Próbował mnie przytulić, ale ja nie miałam na
to ochoty. Odepchnęłam go drugi raz. Patrzył na mnie z niedowierzaniem, a ja
nadal płakałam. Byłam zła na siebie. Wiem, że pocałunek nie jest niczym ważnym,
ale nie chciałabym być na miejscu Peam dowiadującym się o tym, że jej chłopak
całował inną. Nie zaufała by już nigdy Harremu, a co gorsza nie miałabym już
szans na przyjaźń u niej..
-Leah ja.. ja przepraszam.. ja wiem, że nie
powinienem, ale jak zobaczyłem Cię pierwszy raz wtedy w salonie .. taką
bezbronną i zakłopotaną Leah.. Od razu chciałem Cię poznać bliżej.. w ten
pierwszy dzień miałem ochotę siedzieć z tobą nawet do rana, żeby dowiedzieć się
o tobie jak najwięcej, zrozum przy tobie wszystko jest takie jakieś inne. Może
i wydać Ci się to głupie bo za szybko się dzieję, ale ja inaczej nie potrafię..
–Do moich oczu znowu napłynęły łzy, a on się we mnie wpatrywał.
-Nie Harry! Tak nie może być! Ty kochasz Peam! A
ja się z tobą przyjaźnię! Nie może być inaczej rozumiesz?! Masz być razem z nią
nadal, nie może się wszystko zniszczyć tylko dlatego, że się poznaliśmy. Miałam
nadzieję na przyjaźń z twojej strony, a ty.. ty stawiasz mnie w takiej
sytuacji? Pomyślałeś jak poczuje się twoja dziewczyna?- Loczkowaty gapił się
tępo w podłogę. Moje słowa były może trochę za mocne, ale taka prawda! On na
pewno kocha Peam, może po prostu im się nie układa i tylko mogło mu się
wydawać, że coś do mnie czuję . Nie wierzę w to.. lepiej żeby zostało jak jest.
Nie chcę wyrobić sobie zdania dziewczyny rozbijającej związki. Tym bardziej, że
w Holmes Chapel jestem nowa i nie chcę zaczynać z taką opinią..
Spojrzałam na Loczka, który wciąż spoglądał w dół.
-Przepraszam za te słowa, ale tak będzie lepiej
Harry..
-Jasne, dobranoc. –rzucił na odchodne i z
trzaskiem zamknął za sobą drzwi. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Po co mi
nowe kłopoty, miałam ich dosyć z moim byłym chłopakiem Nilem, choć bardzo za
nim tęsknie, zdecydowanie wolę opcję bycia samej.
Przypomniałam sobie o Abby- mojej przyjaciółce z
Bradford. Znałyśmy się odkąd miałyśmy po 5 lat. Byłyśmy bardzo zżyte, a ja tak
po prostu ją olałam. Zrobiło mi się głupio. Wykręciłam do niej numer.
-Hej Abby to ja Leah- powiedziałam gdy odebrała .
-O hej Leah myślałam, że już o mnie całkiem
zapomniałaś!- usłyszałam melodyjny głos mojej przyjaciółki. Lubiłam go, był
taki spokojny.
-Co u Ciebie? Jak w szkole ?
-Wiesz, u mnie jak na razie wszystko dobrze. W
szkole też nie narzekam. Nie uwierzysz! Zwolnili tego zboka Westa od geografii
co go tak nie lubiłyśmy! Podobno się dobierał do jakiejś uczennicy..- Właśnie
na tym polegała nasza 2godzinna rozmowa. Dowiedziałam się dużo rzeczy co
wydarzyło się podczas mojej nieobecności. Miło było powspominać niektóre
wydarzenia. Nie odważyłam się jednak powiedzieć Abby o Harrym i Peam, nie
potrafiłam tego zacząć. Sama ledwo rozumiałam co dzieje się w moim życiu, więc
ciężko byłoby opisać to tak po prostu. Dzięki tej rozmowie nie musiałam myśleć
o dzisiejszym zdarzeniu, jednak gdy skończyłyśmy rozmawiać wszystkie myśli
powróciły.
Nie mogłam tego tak zostawić. Skierowałam się do
domku znajdującego się o 3 metry dalej od mojego. Zapukałam do drzwi.
-Proszę. – usłyszałam zachrypnięty głos. Uchyliłam
drzwi i zobaczyłam Hazze leżącego na łóżku, spoglądającego w sufit.
Zamknęłam za sobą cicho drzwi i podeszłam do niego.
-Przepraszam za to u mnie. Wiem, że to były za
ostre słowa, ale chyba wiesz, że tak musi być?- spojrzał na mnie zaszklonymi
oczyma.
-Leah, ja jej nie kocham! ROZUMIESZ?! JA JEJ NIE
KOCHAM! – zaczął tak krzyczeć, że aż mnie wystraszył. Zrobiłam krok w tył.-Przepraszam..-
dodał ciszej po chwili.- próbuję Ci uświadomić jak wygląda ta sytuacja.
-No i co ja mam zrobić? Harry to takie trudne..
wiesz, że Peam będzie cierpieć?
-Wiem.
-No właśnie, pomyśl sobie co by poczuła widząc nas
razem. W związkach często zdarzają się takie momenty niepewności, ale na pewno
Ci to minie i zrozumiesz jak wiele dla Ciebie znaczy.
Dziękuje Ci za tamte miłe słowa w moim domku.
-Leah, może i masz rację.. Przepraszam, że tak na
Ciebie napierałem, obiecuję że to się nie zdarzy.
-spoko.-uśmiechnęłam się do loczka.- przyjaciele?-
podałam mu mały palec od ręki.
-Przyjaciele !- uścisnął mój palec swoim.
-Wracam do swojego domku, jest już późno więc pora
spać. Dobrej nocy loczku- posłałam mu ciepły uśmiech.
-Dobranoc .- Zamykając za sobą drzwi przypomniałam
sobie, że jutro wyjazd. Muszę wstać rano i zacząć się pakować. Weszłam do
domku, nakluczyłam za sobą drzwi i udałam się do łazienki. Po ciepłym prysznicu
przebrałam się w piżamę i ułożyłam do łóżka. Byłam tak zmęczona, że nie miałam
siły na jakieś dłuższe przemyślenia.
***
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek- 8:00- kto mógł się tak dobijać? Przetarłam oczy i założyłam kapcie na nogi. Otworzyłam drzwi, przed którymi stał wesoły Hazza z jakąś miską i reklamówką. -Harry? Coś się stało? –spytałam, ziewając jednocześnie. -Nie, po prostu zachciało mi się zrobić coś fajnego. Nie śpię już od 6:00 więc postanowiłem pokazać Ci moje zdolności w przyrządzaniu pysznych naleśników. Jeśli Cię obudziłem to przepraszam, przyjdę później.. -już miał iść, ale ja go zatrzymałam. -Nie, coś ty nie śpię od pół godziny- skłamałam bo nie widziałam lepszego wyjścia.- wejdź i pokazuj co tam masz. -machnęłam ręką w stronę pokoju w geście zaproszenia go do domku. Nim się obejrzałam, wyciągnął z miski na talerze masę naleśników, a obok postawił wiele dodatków. -O matko, Harry jak miło!- uścisnęłam go przyjaźnie.- dziękuje bardzo. -No problem! Nie gadaj tyle tylko wsuwaj. –puścił mi oczko. Łapczywie zabrałam się do konsumowania przyrządzonego dania przez mojego sąsiada. Były pyszne. Zjadłam chyba z 6, a Harry tylko 3. -Mniaaaaaaaaaaaaaam pycha! –oblizałam usta, dodając lepszego efektu mojemu zachwyceniu. -Cieszę się, że smakowało. Tylko dziwi mnie to, że aż tyle jesz! Ja ledwo wcisnąłem 3,a ty z łatwością 6?! -O jeju, o jeju. Nie moja wina, że mi tak smakowało. Chyba po to je zrobiłeś, żebym je zjadła tak? -No tak.. -No to nie marudź.- dałam mu kuksańca w prawie ramię. -Muszę iść się ubrać, zaraz wracam.
Ubrałam się w ten komplet:
***
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek- 8:00- kto mógł się tak dobijać? Przetarłam oczy i założyłam kapcie na nogi. Otworzyłam drzwi, przed którymi stał wesoły Hazza z jakąś miską i reklamówką. -Harry? Coś się stało? –spytałam, ziewając jednocześnie. -Nie, po prostu zachciało mi się zrobić coś fajnego. Nie śpię już od 6:00 więc postanowiłem pokazać Ci moje zdolności w przyrządzaniu pysznych naleśników. Jeśli Cię obudziłem to przepraszam, przyjdę później.. -już miał iść, ale ja go zatrzymałam. -Nie, coś ty nie śpię od pół godziny- skłamałam bo nie widziałam lepszego wyjścia.- wejdź i pokazuj co tam masz. -machnęłam ręką w stronę pokoju w geście zaproszenia go do domku. Nim się obejrzałam, wyciągnął z miski na talerze masę naleśników, a obok postawił wiele dodatków. -O matko, Harry jak miło!- uścisnęłam go przyjaźnie.- dziękuje bardzo. -No problem! Nie gadaj tyle tylko wsuwaj. –puścił mi oczko. Łapczywie zabrałam się do konsumowania przyrządzonego dania przez mojego sąsiada. Były pyszne. Zjadłam chyba z 6, a Harry tylko 3. -Mniaaaaaaaaaaaaaam pycha! –oblizałam usta, dodając lepszego efektu mojemu zachwyceniu. -Cieszę się, że smakowało. Tylko dziwi mnie to, że aż tyle jesz! Ja ledwo wcisnąłem 3,a ty z łatwością 6?! -O jeju, o jeju. Nie moja wina, że mi tak smakowało. Chyba po to je zrobiłeś, żebym je zjadła tak? -No tak.. -No to nie marudź.- dałam mu kuksańca w prawie ramię. -Muszę iść się ubrać, zaraz wracam.
Ubrałam się w ten komplet:
Postawiłam na lekki makijaż. Jasny podkład, cienka kreska eyelinerem i delikatny błyszczyk z odcieniem beżu. Wyprostowałam włosy i na koniec założyłam kolczyki pod kolor błyszczyku. -Już się ubrałam.- krzyknęłam wychodząc z łazienki. Harry był zajęty pisaniem sms-ów. Przeniósł wzrok na mnie, na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech, który tak bardzo lubiłam.
-Ładnie wyglądasz- poruszał
zabawnie jedną brwią.
-Jak zawsze!- również poruszałam brwią.
- Oh ta twoja skromność.- wyszczerzył zęby w moją
stronę. –Jest już 10:00, może pójdziemy na krótki spacer na plażę? O 15:00
wyjazd, ale ja muszę się jeszcze spakować.
-Z chęcią, ja też po powrocie muszę się za to
zabrać. Idąc w stronę plaży
Złapał mnie pod rękę. Uważałam, że to nic złego.
Co innego gdybyśmy złapali się za ręce lub byli objęci. Będąc na miejscu
spoglądaliśmy oboje na piękne widoki.
W tym czasie napawałam się ostatnimi chwilami.
Wdychałam świeże powietrze, którego brakowało mi od dawna. Chciałabym zostać tu
na dłużej i nie myśleć o moim zwykłym, szarym życiu. Za tydzień szkoła.
Przeraża mnie o niej sama myśl. Fakt, że jestem tam nowa jeszcze bardziej
stresuje .
- O czym tak myślisz?- z zamyślenia wyrwał mnie
Harry.
Szczerze to o wszystkim i o niczym..
-To znaczy?- dalej mnie dopytywał.
-O tym co będzie w nowej szkole. Wiesz, nowe
miejsce i wszystko inne niż dotychczas. Trochę się boję.- zagryzłam lekko dolną
wargę.
-Nie martw się. Masz mnie i Peam więc gdybyś
potrzebowała pomocy- skieruj się do nas.- Jego słowa naprawdę dodały mi otuchy.
-Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie
znaczy.- uśmiechnęłam się z wyraźną ulgą.
-Tak sobie myślę.. przeprowadziłaś się do Holmes
Chapel z Bradford?
-Tak, a co?- nie wiedziałam do czego zmierza jego
pytanie.
-To może opowiedz mi jak tam było, co robiłaś i
takie tam?
-Dziwne, że Cię to ciekawi. Jeśli chcesz to spoko.
W Bradford jest zupełnie inne życie niż w Chapel. Tam jest tłoczno, że w
godzinach szczytu z ledwością można się normalnie poruszać. Non stop są
imprezy, a u was z tego co wiem są o wiele rzadziej. Moje miasto tylko w nocy
tak bardzo tętni życiem. –posłałam lekki uśmiech, a Harry uważnie słuchał.
-Mhm. Jest tam dużo ciekawych miejsc?
-Em.. szczerze w każdym mieście jest coś co może
zainteresować. Dla mnie bardziej liczyło się towarzystwo niż miejsce, ale tak
było wiele. Miejscem spotkań naszej paczki była kręgielnia, park, basen i taki
jeden mały klubik. Byliśmy tam bardzo znani i często odwiedzaliśmy te miejsca.
Jednak rok temu lub dwa przestało mnie to kręcić.
-Czyli co Cię zaczęło interesować?- padło kolejne
pytanie z ust mojego towarzysza.
-Czytając jakieś kolorowe pisemko, zobaczyłam
ogłoszenie, w którym było napisane, że szukają osoby chętnej do działu z
problemami nastolatków. Zgłosiłam się i po rozmowie telefonicznej przyjęli mnie
do tego. Wkręciłam się w to tak bardzo, że wolne wieczory spędzałam przed
kompem, zamiast jak normalny człowiek wyjść gdzieś ze znajomymi. Mojej
przyjaciółce i chłopakowi niezbyt to odpowiadało. Miałam dużo czytelniczek, i
pomagałam wielu nastolatkom. Dzięki tej robocie nabyłam dobrego doświadczenia.
Założyłam także bloga. Odkąd przeprowadziłam się do Holmes Chapel, rzadko
zdarza mi się znaleźć na to czas..
-Czyli przed przeprowadzką miałaś chłopaka?
-Tak Nila. Bardzo go kochałam, z resztą nadal go
kocham. Niestety dzieli nas zbyt duża odległość. Stwierdziliśmy, że
utrzymywanie kontaktu i tym podobne nie ma najmniejszego sensu.
-Bardzo mi przykro..
-Mi też, no ale co poradzić. Zaczęłam nowe życie.
Wracamy?
-Tak, tak. Pora się pakować.- Gdy wróciliśmy na
miejsce oboje rozeszliśmy się do swoich domków. Zaczęłam pakować
najpotrzebniejsze rzeczy. Po około 2 godzinach byłam w stu procentach pewna, że
mam wszystko. Zakluczyłam domek i udałam się do Mamy i Beniamina, sprawdzić co
u nich nowego. Wchodząc zobaczyłam mamę z papierosem w dłoni. Nie lubiłam gdy
paliła. Nie raz już miałyśmy o to kłótnie, ale ona miała gdzieś moje zdanie.
-No nieźle tu zaczadziliście- zaczęłam machać ręką
przed twarzą i kaszleć bo ten ohydny dym dostawał się do moich płuc.
-Ej Leah nie marudź. Mogłabyś otworzyć okno?
-zapytała mama.
-Spoko.- uchyliłam okno.. od razu lepiej.
- I jak córciu już się spakowałaś?
-y tak przed chwilą. Wy w ogóle wychodziliście z
tego pokoju od piątku?- spytałam spoglądając na Ann i mamę.
-no tak jakoś się złożyło, że miło nam się gadało
i nie było czasu.- Ann miała rozbawioną minę, a mnie to wcale nie bawiło. Jak
można jechać nad morze tylko po to, żeby sobie pogadać w domku? No ludzie,
proszę was.
-Ale z was lenie! A Beniamin i Robin gdzie są?
- Zrobili sobie męski wypadzie gdzieś na miasto.
Wyszli już o 9:00, a jest 13:30 . Ann nie sądzisz, że mogło się coś stać?
-Możliwe, zadzwonię do Robina.- sięgnęła po telefon do prawej kieszeni spodni. Wystukała numer na telefonie zapewne do swojego faceta i wzięła na głośnik. Odebrał po kilku sygnałach. -Tak?!- koleś się tak darł, że aż uszy mi prawie pękły. W tle było słychać głośną muzykę. -Robin?! Gdzie ty jesteś?! Co to za muzyka?! Co wy do cholery robicie? Jest z Tobą Beniamin?- Ann zadawała miliony pytań. -Co? Ann? Kochanie nie słyszę Cię..- i było słychać dźwięk zakończenia połączenia. - No kur…de !Idziemy ich szukać!- krzyknęła stanowczo Ann. -Pójdę z wami- powiedziałam w ich stronę. Wybiegłam z domku po Harrego i po chwili oboje byliśmy w drodze do najbliższego klubu. W pobliżu był jeden ze striptizem. Bawiło mnie zdenerwowanie mamy i Anne tak jak i Harrego. Wchodząc do tego klubu zobaczyliśmy masę facetów, parę naście kobiet i kilka babek tańczących na rurze. Harremu spodobał się ten widok, jak machają przed nim tyłkami te ‘tancerki’ po chwili zrobił speszoną minę. Spojrzałam w miejsce, w które się zakrywa. Zaczęłam się śmiać, chociaż wiem, że nie powinnam. Harrego przyjaciel stał na baczność, haha nie rozumiem jak mogły podniecić go jakieś striptizerki.. -Leah widzisz ich gdzieś?- zapytała mama. Obejrzałam się dokoła. Mój wzrok zatrzymał się na stoliku, który miał przymocowaną rurę. Wskazałam to miejsce palcem i zaczęłam okładać się ze śmiechu. Myślałam, że to jakieś jaja. Beniamin i Robin tańczyli w samych futrach i jakiś gaciach co zawieszały się na ramionach. O boże chyba nigdy nie miałam takiej polewki. Spojrzałam na mamę i Ann. Miały minę zabójcy. Chciałam pożartować o tym z Harrym, ale jego nigdzie nie było..
-Możliwe, zadzwonię do Robina.- sięgnęła po telefon do prawej kieszeni spodni. Wystukała numer na telefonie zapewne do swojego faceta i wzięła na głośnik. Odebrał po kilku sygnałach. -Tak?!- koleś się tak darł, że aż uszy mi prawie pękły. W tle było słychać głośną muzykę. -Robin?! Gdzie ty jesteś?! Co to za muzyka?! Co wy do cholery robicie? Jest z Tobą Beniamin?- Ann zadawała miliony pytań. -Co? Ann? Kochanie nie słyszę Cię..- i było słychać dźwięk zakończenia połączenia. - No kur…de !Idziemy ich szukać!- krzyknęła stanowczo Ann. -Pójdę z wami- powiedziałam w ich stronę. Wybiegłam z domku po Harrego i po chwili oboje byliśmy w drodze do najbliższego klubu. W pobliżu był jeden ze striptizem. Bawiło mnie zdenerwowanie mamy i Anne tak jak i Harrego. Wchodząc do tego klubu zobaczyliśmy masę facetów, parę naście kobiet i kilka babek tańczących na rurze. Harremu spodobał się ten widok, jak machają przed nim tyłkami te ‘tancerki’ po chwili zrobił speszoną minę. Spojrzałam w miejsce, w które się zakrywa. Zaczęłam się śmiać, chociaż wiem, że nie powinnam. Harrego przyjaciel stał na baczność, haha nie rozumiem jak mogły podniecić go jakieś striptizerki.. -Leah widzisz ich gdzieś?- zapytała mama. Obejrzałam się dokoła. Mój wzrok zatrzymał się na stoliku, który miał przymocowaną rurę. Wskazałam to miejsce palcem i zaczęłam okładać się ze śmiechu. Myślałam, że to jakieś jaja. Beniamin i Robin tańczyli w samych futrach i jakiś gaciach co zawieszały się na ramionach. O boże chyba nigdy nie miałam takiej polewki. Spojrzałam na mamę i Ann. Miały minę zabójcy. Chciałam pożartować o tym z Harrym, ale jego nigdzie nie było..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O to 5 rozdział! Dziękuję osobom, które wchodzą na naszego bloga. Dziś wybiło 1000 wyświetleń za co jesteśmy niezmiernie wdzięczne:)Przepraszam za sposób dodania notki. Były małe komplikacje z czego wyszło, że ta notka wygląda nie jak rozdział, tylko jak wiersz ;o Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Trochę ciężko było u mnie z weną, ale sądzę, że nie jest źle. JEŚLI TO PRZECZYTAŁEŚ- ZOSTAW KOMENTARZ. SPRAWISZ TYM U NAS CHĘCI DO DALSZEGO PROWADZENIA BLOGA I UŚMIECH NA NASZYCH TWARZACH! :D Dodawajcie do obserwowanych, reklamujcie się. :) Kocham was:* A teraz kilka gifów z Harrym, na które napalam się od godzinki :
O to 5 rozdział! Dziękuję osobom, które wchodzą na naszego bloga. Dziś wybiło 1000 wyświetleń za co jesteśmy niezmiernie wdzięczne:)Przepraszam za sposób dodania notki. Były małe komplikacje z czego wyszło, że ta notka wygląda nie jak rozdział, tylko jak wiersz ;o Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Trochę ciężko było u mnie z weną, ale sądzę, że nie jest źle. JEŚLI TO PRZECZYTAŁEŚ- ZOSTAW KOMENTARZ. SPRAWISZ TYM U NAS CHĘCI DO DALSZEGO PROWADZENIA BLOGA I UŚMIECH NA NASZYCH TWARZACH! :D Dodawajcie do obserwowanych, reklamujcie się. :) Kocham was:* A teraz kilka gifów z Harrym, na które napalam się od godzinki :