wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 31

Wrażenie, że moje ciało żyje oddzielnie od duszy, 

narasta z każdą chwilą.

-Możemy się spotkać?
-No ok. Widzimy się za 15 minut w Hyde Parku.
-Jasne, cześć.- dobra.. to było dziwne, on jest dziwny i jego zachowanie jest DZIWNE! Co on może ukrywać? Dopiero od niedawna zaczęło nam się wszystko układać i tak nagle ma się zepsuć? –Cholera, to na pewno nic takiego i przejmujesz się na zapas, przestań.- skarciłam samą siebie w myślach i szybko ogarnęłam się w łazience. Wyciągnęłam z szafy beżową koszulę zapinaną na czarne guziki, czarne rurki i baleriny pod kolor koszuli.
Po czym  ubrałam komplet i pędem wybiegłam z pokoju, aby się nie spóźnić. Mona zalewała mnie masą pytań, gdzie wychodzę, ale nie miałam czasu jej odpowiadać. Dobiegłam do parku w kilka minut. On siedział już na jednej z dębowych ławek. Podeszłam do niego niepewnie i usiadłam obok nie spuszczając z niego wzroku.
-Co jest?- spytałam wyrywając go z rozmyślań. Wzdrygnął się, gdy usłyszał mój głos i nie spojrzał na mnie, tylko zaczął badać wzrokiem park. Nerwowo bawił się palcami i oblizywał dolną wargę- tak jak zawsze, gdy działo się coś, co go niepokoiło.
-Ładna pogoda.- stwierdził i w końcu skierował wzrok na mnie. Prychnęłam pod nosem.
-Masz zamiar rozmawiać o pogodzie i dalej trzymać mnie w niepewności, czy w końcu wydusisz to co chciałeś mi powiedzieć? Pośpiesz się, bo zaraz mam wykłady- ponagliłam go. Harry uśmiechnął się słabo i znów zrobił skupioną minę, wpatrując się w czubki swoich butów. Czułam w gardle wielką gulę. Przez moją głowę przechodziła masa myśli, mętlik zwiększał się z sekundy na sekundę. Nie wiedziałam, czego mogę oczekiwać. Poczułam jak oddychanie sprawia mi trudność i w płucach czułam nieprzyjemny żar. To na co wpadłam, nie podobało mi się i bałam się wypowiedzieć to na głos.
-Chcesz ze mną zerwać.- bardziej to stwierdziłam, niż o to zapytałam.
 Jeśli było tak naprawdę .. to po co te wszystkie romantyczne wieczory  i inne rzeczy? Udawał przede mną? Grał, tylko po to, żebym była szczęśliwa? Bo byłam.. cholernie szczęśliwa, ale jeśli jest tak, jak stwierdziłam- moje serce tego nie wytrzyma. Nie chciałabym po raz kolejny zagłuszać cierpienia szlochem.  Zobaczyłam przez zaszklone oczy jak sylwetka chłopaka zrywa się z ławki. Przykucnął przy mnie i powiedział, a raczej wykrzyczał:
-Nie! Coś ty?! Zgłupiałaś? Kocham Cię tak bardzo, że nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić. Kocham spędzać z tobą każdą chwilę, uwielbiam patrzeć jak się denerwujesz i jak się śmiejesz.. i gdy mówisz jak  bardzo mnie kochasz..- właśnie w takich momentach moje serce pompuje krew jeszcze szybciej niż zawsze, z nienormalnym tempem. - Kocham Cię jak wariat Le, tylko..- puścił moje dłonie, które nawet nie wiem kiedy złapał i usiadł z powrotem na ławkę. Uśmiech z mojej twarzy zszedł tak szybko, jak i się na niej pojawił.
-Tylko co?- wysapałam i zaczęłam przygryzać z nerwów dolną wargę. Brunet spojrzał na zegarek, który znajdował się na jego lewym nadgarstku i przeczesał włosy. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi znowu głęboko w oczy.
-Za 15 minut masz wykłady, nie chcę żebyś się spóźniła- pogładził dłonią mój policzek i wytarł kciukiem łzy. Fajnie, że woli mnie trzymać dłużej w niepewności, ja dłużej nie wytrzymam, zaraz dostanę zawału, a on nawet nie potrafi powiedzieć o co mu chodzi. Wstałam z ławki chwiejnym krokiem i podążyłam w stronę internatu. Do Harrego zaczęły schodzić się fanki, a chciałam tego uniknąć. Usłyszałam tylko ciche „Pamiętaj, że Cię kocham”. Nawet się nie odwróciłam. Nadal boję się tego co mogę się od niego dowiedzieć. Nie dam mu  z tym spokoju, bo chcę żeby ‘to coś’ w końcu z  siebie wydusił!
*
-Do widzenia- odburknęłam wychodząc z Sali lekcyjnej i zatrzaskując za sobą drzwi. Przed chwilą miałam „poważną” rozmowę z profesorką, bo nie skupiałam się na jej wykładach. Boże co za babsko. Muszę się wziąć w garść bo niedługo ważny egzamin, ale sprawa z Harrym nie pozwala mi się nad niczym skupić. Weszłam zrezygnowana do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Poleżałam chwilę i znowu zaczęłam myśleć, co się dzieje z loczkiem. Sięgnęłam po telefon i wyszukałam jego numeru w kontaktach. Jeden sygnał.. drugi sygnał.. trzeci sygnał.. nic. Dzwoniłam jeszcze kilka razy.
-Kurwa!- krzyknęłam w głąb pokoju i złapałam się za głowę. Rzuciłam telefonem gdzieś przed siebie i po raz kolejny opadłam zrezygnowana i zdenerwowana na łóżko. To niemożliwe, żeby mieli wywiad, czy coś w tym stylu. Mają tydzień wolnego, a Harry ZAWSZE ode mnie odbiera, a nawet dzwoni częściej niż ja. Chyba się od niego uzależniłam. No, ale jak nie uzależnić się od kogoś takiego jak on? Dobrze wiem, że wiele dziewczyn mnie nienawidzi za to, że jesteśmy razem. Sama nienawidziłam dziewczyn, z którymi się spotykał.
*Kilka tygodni później*
W przeciągu paru tygodni widziałam się z Harrym może z kilka razy. Jak już nie mógł to tłumaczył to zespołem, wywiadami i nagraniami. Znosiłam to do czasu, ale Niall powiedział mi ostatnio, że mają duże luzy. Byłam na  niego wściekła. Na dodatek, Louis z niewiadomych powodów mnie nie „toleruje” i znowu wprowadził się do chłopaków, a z Harrym gada tylko wtedy, gdy jest taka potrzeba. Mam już ich dość. Mona cały czas spotyka się z Josh’em i nie zwraca na mnie uwagi. Lily wyjechała do swojego rodzinnego miasta na kilka tygodni. Pozostało mi uczyć się do egzaminów, które mam już za parę dni. Ciekawa jestem, jak poradzi sobie z tym Mona? Jej sprawa..
-ał!- wyrwało mi się, gdy upadłam na chodnik, bo ktoś mnie przewrócił.- uważaj kurwa jak łazisz!- krzyknęłam wściekła. Nie dość, że nie miałam dzisiaj humoru- to jeszcze jakiś palant mnie przewraca. Wyciągnął w moją stronę dłoń, ale ja nie skorzystałam z pomocy. Wstałam sama.
-Przepraszam Leah, przypadkowo w Ciebie wbiegłem.- odpowiedział mi chrypki i opanowany głos. Przestałam skupiać się na tym, że oblałam sobie sukienkę kawą i spojrzałam w górę. Stał tam Harry z dziwną miną, na nosie miał zsunięte czarne okulary i ubrany był w jakieś dresy. Wpatrywałam się w niego jak w idiotę- którym po części był.- od kiedy ty taka wulgarna jesteś?- zaśmiał się niezręcznie, ale ja nawet nie odpowiedziałam na to uśmiechem.
-Od kiedy wszyscy mają  mnie w dupie.- syknęłam przez ramię i sobie poszłam. Obejrzałam się jeszcze za siebie i ujrzałam, że Harry nałożył okulary na włosy. Pod oczami miał wielkie sińce. Czego ja oczekiwałam? Że za mną pobiegnie? Pf.. pragnęłam jak najszybciej dotrzeć do internatu. Chciałam żeby ten dzień się już skończył. Wchodząc do pokoju dorwałam się do łazienki. Stojąc pod prysznicem puściłam zimny strumień wody. Miałam w dupie to, że stałam w samych ciuchach. Gorsze od tego było to, co tłumiło się w moich myślach. Byłam na skraju załamania nerwowego. Wolałabym poznać całą prawdę, niż ciągle się z nim unikać.  Nienawidzę ludzi. Wszyscy w końcu przeminą, oleją nas, zawiodą, zdradzą. Wszystko układa się do pewnego momentu, aż nie jesteśmy w stanie z nikim się porozumieć. Wrażenie, że moje ciało żyje oddzielnie od duszy, narasta z każdą chwilą. Niby jestem, ale jakby mnie tu nie było. Jestem dziwna, prawda? Ciężkie myśli powodują, że mój oddech staje się płytszy i robi się coraz krótszy. Przez tego dupka buzuje we mnie psychoza. Wyłączyłam lecącą wodę i udałam się do naszej małej apteczki. Wyciągnęłam opakowanie jakiś mocnych tabletek, które brałam na bóle brzucha. Nie myśląc racjonalnie, sięgnęłam zwinnie garść lekarstwa i połknęłam wszystko popijając wodą. Czekałam kilkanaście minut, nic.. Zaczęłam uświadamiać sobie, że to co zrobiłam z pewnością skończy się źle. Chciałam się jakoś podnieść, ale zabrakło mi sił- to one zaczęły już działać. Obraz zaczął mi się troić i osunęłam się na ziemie. Spoglądałam tępo w kafelki łazienki, bo nie miałam żadnej możliwości się ruszyć.
-Biedna mała Leah, pogubiła się we własnym samotnym życiu- usłyszałam zgryźliwy ton należący do Rosalie. Co ona tu robiła? -oh, widzę, że marnie skończysz. Słońce coś ty się nałykała? Harry nie będzie zadowolony- zaczęło kręcić przecząco głową i złapała mnie za podbródek.- Zwiększasz moje szanse, u swojego chłoptasia- dodała po czym wyszła z pokoju. Rozglądałam się otępiała po łazience.
-O co tu kurwa chodzi?- wykrzyknęłam roznosząc echo po całym pomieszczeniu. O dziwo mogłam mówić. W głowie zaczęło mi szumieć i od środka rozrywało mnie nierówne
Bicie serca. Doszedł do mnie zaniosły śmiech wydobywający się z pokoju. Przede mną stanęły cztery znajome mi  postacie. Oni jednak spoglądali na mnie z rozbawieniem i zaczęli się przekrzykiwać i obstawiać jak szybko umrę. Nie rozumiałam sensu całej sytuacji. Skąd oni się tu wzięli? Dlaczego była tu Rose, jeśli mieszka w Holmes Chapel? Czemu nie ma tu Harrego?
-O co tu do cholery chodzi?- krzyknęłam przymykając oczy, z pragnieniem tego, aby to wszystko się skończyło, żeby te psychiczne obrazy zniknęły sprzed moich oczu. Nastała głucha cisza, nie było nikogo. Ten spokój nie trwał długo. Poczułam drgawki na ciele. Wszystko zaczęło mieć czerwone i niebieskie barwy. Drżałam z przerażenia, bałam się co może nastąpić. Poczułam lekkie szturchnięcie w ramie. Z niechęcią spojrzałam w stronę osoby, która mnie dotknęła.
-Masz mała suko to, na co zasłużyłaś- szepnęła mi na ucho Taylor. Wystraszyłam się i wykrzywiłam z bólu. Jej postać zniknęła, ale czułam nieprzyjemne pieczenie na lewej ręce. Zamarłam widząc stróżkę krwi biegnącej po niej  całej. Miałam  w niej głęboką ranę,  z której wydobywała się czerwona lepka ciecz. Krew leciała coraz szybciej. Podniosłam się nieumiejętnie z podłogi podpierając się o ścianę. Przed upadkiem uchronił mnie zlew, o którego się złapałam. Krew nadal leciała i leciała, nie byłam w stanie jej zatamować. Zaczęłam wyć, ryczeć i zanosić się szlochem na całą łazienkę. Opadłam tracąc wszystkie możliwe siły. 

*** 
Cześć wszystkim.
Wiem, że ten rozdział jest zdecydowanie za krótki, ale jak już wiecie nie potrafię poskładać wszystkich pomysłów do kupy i nic się nie klei.. więc przepraszam za tą słabiznę. Męczyłam się trochę nad tym rozdziałem i wyszedł trochę taki  z psychozą, która była wywołana nadmierną ilością tabletek spożytych przez Leę. Jeszcze parę rozdziałów i żegnamy się z tym blogiem, ale niedługo podany zostanie adres do nowego bloga. Przepraszam za te wypociny, ale mam nadzieję, że choć trochę się podobało. 
WIKK
Jakiekolwiek pytania zadawajcie na naszym asku dla bohaterów, albo na naszych askach :

Add: http://ask.fm/Adaa24

Mam nadzieję, że jest jakaś szansa na chociażby 10 komentarzy;)