wtorek, 9 kwietnia 2013

I część 28!


W całym Holmes Chapel zapanował półmrok i przyjemna cisza. Idąc za rękę z Harrym podziwiałam niesamowicie oświetlone przez latarnie uliczki, które niedawno zostały włączone. Nie było już nigdzie słychać pisków i krzyków dzieci, które jeszcze dwie godziny temu bawiły się ze swoimi rówieśnikami. Czasem chciałabym jeszcze raz zaznać smaku dzieciństwa i nie myśleć o problemach. Loczek przycisnął mnie do siebie mocniej, obejmując mnie jedną dłonią w pasie i zaplatając z drugą, która znajdowała się na moim brzuchu. Szliśmy w ciszy, a ja wdychałam zapach jego perfum. Popełniałam kolejne błędy. Wiedziałam, że już teraz zraniłam blondyna, ale jestem człowiekiem.. mam prawo do wzlotów i upadków. Chociaż nie powinnam, chcę jak najdłużej cieszyć się pobytem w miasteczku, z daleko od spraw, które pozostawiłam w Londynie.
-O czym znowu tak rozmyślasz?- zapytał Harry i zwiększył trochę odległość pomiędzy nami. Złapał mnie za dłonie i badawczo mi się przyglądał. Boże.. czy on nie rozumie, że gdy tak na mnie patrzy to nogi uginają się pode mną i dostaje palpitacji serca? Styles najwidoczniej jest nieświadomy tego, jak jego osoba na mnie działa.
-O.. wszystkim- uznałam i pociągnęłam go za dłoń, abyśmy szli dalej- o tobie, o mnie, o Niallu- dodałam niepewnie. Poczułam jak zielonooki wzdrygnął się na imię blondyna. Spojrzałam na niego, a on mimowolnie się uśmiechnął.
-Nie myśl teraz o tym. Liczymy się tylko my, chociażby na ten czas.. – szepnął  przyciągając mnie do siebie i dając lekkiego całusa w czoło. Oparł się czołem o moje, tak że nasze nosy również się stykały.
-Tak w ogóle, co ty tutaj robisz?- przypomniało mi się nurtujące mnie pytanie, odkąd ujrzałam bruneta w salonie.
-Przyjechałem odpocząć trochę od tego wszystkiego, chyba ty również wpadłaś na ten pomysł. Pech chciał, że mieszkamy przecież obok siebie i jesteś zmuszona wytrzymać ze mną chociażby do końca tygodnia. Nie wiem kiedy będę musiał pojawić się na jakimś wywiadzie, albo w studiu.- posmutniałam na ostatnie zdanie, które wypowiedział.
-Powinniśmy być bardziej ostrożni, nie uważasz?- przypomniało mi się, że z pewnością paparazzi pojawią się nawet tutaj, a nie chciałabym być znowu na pierwszych stronach gazet. Co prawda zasługiwałam na niektóre obelgi ze strony innych, sama nie wiedziałam czego chce od życia tym samym raniąc Hazze i Niallera.
-Chodzi Ci o paparazzi?- spytał zabawnie poprawiając swoje włosy.
-Yhym – zamruczałam, nie spuszczając swojej uwagi z jego oczu. Po raz kolejny zahipnotyzował mnie swoim wzrokiem. Spojrzał na mnie swoim zawadiackim uśmiechem i po chwili zaczął machać mi przed oczami.
-uhuuu! Leah żyjesz?- zaczął się śmiać  na całą ulicę, a moje policzki oblał blady rumieniec.
-Przepraszam, zamyśliłam się- odparłam podpierając się o płot mojego domu plecami. Harry włożył dłonie do kieszeni i skrzyżował obie nogi nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie minął moment, a znowu poczułam jego usta na moich. Zachowywałam się z pewnością dziwacznie. Gdy przestał mnie całować uśmiechnął się po raz kolejny, a ja stałam w osłupieniu i zdobyłam się tylko na uśmiech. Pomachał mi na pożegnanie, szczerząc przy tym rząd śnieżnych zębów i ukazując swoje dołeczki. Przejechał po niedbale ręką po włosach, odwrócił się na pięcie w stronę swojego domu i poszedł. Ja nadal stałam w bezruchu.
-łaał. – wydałam z siebie dźwięk zachwytu.
-Widzę, że mała Le i nasz sławny Harry znowu razem.- usłyszałam za sobą głośne klaskanie i znajomy złośliwy głos. Spojrzałam w prawą stronę gdzie stała ta sama brunetka co niedawno tak bardzo uwielbiała uprzykrzać mi życie.
-Czego chcesz Rose?- wysyczałam przez zaciśnięte zęby do tej idiotki.
-No jak na razie nic, ale prasa już niedługo z pewnością nie da Ci żyć.- pomachała mi przed oczyma swoim telefonem, na którym widniała masa zdjęć mojego pocałunku z Harrym.
-Nie odważysz się tego zrobić! –krzyknęłam, a do oczu zaczęły mi się zbierać łzy.
-Oj kochana. No co ty? Nie znasz mnie? Dobrze wiesz, że zrobię wszystko, aby zniszczyć tą całą błogą sielankę w twoim życiu.- odparła rechocząc i chowając telefon do kieszeni.- nie trzeba było wcinać się w moje życie. Gdyby nie ty- zmierzyła mnie wzrokiem przepełnionym pogardą- z pewnością to ja byłabym teraz jego dziewczyną i nawet nie pomyślałby żeby ze mną zerwać. Myślisz, że taki ktoś może być z nim? Jesteś nic niewarta tak jak ta twoja Mona! – rzuciła ostatnie zdanie przez ramię, a ja poczułam jak policzki zaczęły mnie piec. Moje szczęście w kilka sekund przemieniło się w ból. Co jeśli to jutro trafi do Internetu? Prasa i media  nie dadzą mi spokoju! Tym bardziej Niall. Boże w co ja się wpakowałam.”Jesteś nic niewarta” te słowa zaczęły odbijać się w moich uszach jak echo. Wbiegłam do domu zatrzaskując za sobą drzwi i pobiegłam w stronę pokoju nie zważając na krzyki mamy i Beniamina. Prze kluczyłam drzwi i rzuciłam się na białą pościel, która już po chwili była cała od mojego tuszu. Przydusiłam do niej twarz i wydarłam się wniebogłosy z nadzieją, że nie będzie tego aż tak słychać. Myliłam się. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Wynoście się! Nie chcę z nikim rozmawiać! Mam już dość tego porąbanego życia!- wykrzyczałam. Nie obchodziło mnie kim była osoba dobijająca się do drzwi. Nawet jakby był to Justin Bieber za nic ich bym nie otworzyła. Przez mój stan plotę głupoty.
Obudziło mnie gładzenie po policzku. Uśmiechnęłam się otwierając lekko oczy po czym znów je zamknęłam poprzez rażące słońce. Po chwili usłyszałam, że ktoś zasłania okna i zapanowała kompletna ciemność. Otworzyłam jedno oko, a następnie drugie. Zbadałam pokój i dostrzegłam męską postać, która opierała się o parapet.
-Harry?- spytałam szeptem i podparłam się o ścianę za łóżkiem i opatulając się jeszcze bardziej pościelą.- jak ty się tu … kurde mama ma zapasowy klucz.- żachnęłam się z niechęcią.
-Co się wczoraj wydarzyło? Zrobiłem coś nie tak?- spoglądał na mnie, a jego oczy jako jedyne błyszczały w panującym mroku.
-Nie Harry, wszystko było w porządku dopóki nie poszedłeś.- podparłam brodę o kolana.
-Więc powiesz mi co się stało?- zapytał z troską w głosie. Podszedł do łóżka, na które usiadł i uścisnął moją dłoń. Gryzłam się z myślami.. powiedzieć mu czy nie?
-Jak poszedłeś to.. to okazało się, że Rose była niedaleko nas i zrobiła nam zdjęcia. Zagroziła, że pokaże je prasie.. -wydukałam chowając twarz w dłoniach. Loczek przysunął mnie do siebie i ujął rękoma całując we włosy.
-Cii..- wyszeptał tak jak mój tata, który próbował mnie uspokoić gdy byłam mała i zrobiłam coś głupiego.- Rose nie jest na tyle odważna, aby posunąć się do takiego czegoś.
-Uwierz mi, jest.- zaprzeczyłam jego wypowiedz podnosząc się z łóżka i podnosząc rolety. Harry zdezorientowany siedział nadal na łóżku.
-Nie myśl teraz o tym.- podszedł do mnie od tyłu i przytulił, a ja akurat spoglądałam na nas w lustrze. Miałam gdzieś rozmazany makijaż. Ujął mój podbródek i dał soczystego buziaka prosto w usta.- idź się ubierz. Zobaczymy się jak wrócisz z Bradford- oznajmił przytulając mnie do siebie na pożegnanie. Odpowiedziałam mu na to uśmiechem i przez moment obserwowałam zamykające się za nim drzwi. Westchnęłam głęboko i zaczęłam szperać w walizce.  Nie wiedziałam co  ubrać, więc wybrałam coś bardziej luźnego:




W końcu w samochodzie chcę się czuć wygodnie, bo do Bradford jest spory kawałek. Poszłam boso po zimnych płytkach holu do łazienki. Rzuciłam wszystkie ciuchy w kąt i podeszłam do zlewu odkręcając zimną wodę. Ochlapałam nią całą twarz, żeby jakoś powrócić do żywych. Zmyłam resztki wczorajszego makijażu i poszłam pod kabinę prysznicową. Po dokładniejszym umyciu się ubrałam wybrane rzeczy i nałożyłam lekki makijaż. Otwierając drzwi uderzyłam o coś twardego. To była klatka piersiowa Harrego. Muszę przyznać, że nieźle się wyrobił. Chłopak złapał mnie szybko za ramiona, chroniąc przy tym od upadku, ale pod wpływem jego dotyku myślałam, że serio upadnę.
-Podglądałeś mnie?- zapytałam z rozbawieniem.
-y nie… czekałem, aż wyjdziesz.
-Jasne, jasne zboczeńcu- prychnęłam.
-Zboczeńcu?! O ty..- zaczął mnie łaskotać, a ja zaczęłam się wierzgać i śmiać. Poczułam jak unosi mnie w powietrzu i przewiesza przez ramię. Zaczęłam okładać go pięściami po łopatkach, śmiejąc się jednocześnie.
-Harry debilu, puść mnie!- krzyknęłam na zielonookiego.
-Dobra! Sama tego chciałaś..- usłyszałam w odpowiedzi. Poczułam jak moje plecy stykają się z łóżkiem. W końcu mogłam wziąć oddech, ale po chwili poczułam na sobie ciężar. Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że loczek leży na mnie i ponownie przygotowuję się do łaskotania. Zdążyłam tylko pisnąć.
-Hahaha Harry! Proszę ! Przestań!- wykrzyczałam przez śmiech. Wreszcie zakończył moje męki i oprał się dłońmi nad moją głową. Wyglądało to dosyć dziwnie bo nadal na mnie leżał. Spoglądał na mnie, w jego oczach dostrzegłam małe buzujące iskierki. Spojrzałam na jego twarz, nadal wyrównując oddech. Dostrzegłam, że jego twarz praktycznie styka się z moją. Rozwarł moje usta swoim językiem i gwałtownie do siebie mnie przybliżył. Poczułam jego język w moich ustach. Pogłębiłam pocałunek. Od jego ust żarzyło się ciepło. Położyłam się tym razem na nim, a on objął mnie rękoma w pasie i mocniej przycisnął. Zaczął ściągać ze mnie koszulkę. Czułam jego dłonie na całym ciele, które zostawiały po sobie wszędzie gorące ślady.
-Stop!- krzyknęłam do niego, gwałtownie zeskakując z łóżka. Loczek siedział na nim i z niezrozumieniem mi się przyglądał.
-Przecież moja mama jest na dole!- skarciłam go, zakładając na siebie koszulkę. Harry cicho się zaśmiał.
-Przepraszam poniosło mnie- stwierdził, tym razem z poważnym wyrazem twarzy. Teraz to ja zaczęłam się śmiać. Musiało głupio wyglądać, jak od niego odskoczyłam. Harry wstał i się do mnie przytulił.
-Jesteś dziwna- oznajmił mi coś, co wiedziałam już wieki temu- ale za to Cię kocham.- pocałował mnie i ponownie się ze mną żegnając wyszedł z pokoju.

                                                         *3 godziny później*
Stałam na ogromnym cmentarzu, na którym roiło się od płyt zakrytych wielokolorowymi bukietami kwiatów, zniczami i innymi duperelami, które moim zdaniem były kompletnie niepotrzebne. Byłam akurat przed nagrobkiem taty. Nic się nie zmieniło. Do doniczki nadal były wkładane pudrowe róże, a kilka białych zniczy świeciło się nieustannie. Z pewnością dziadek i babcia odwiedzali ten grób bardzo często. Nie rozmawiałam z nimi od wyprowadzki. Rodzice ze strony mojej mamy zmarli dawno temu, a dziadkowie z Bradford byli rodzicami taty. Mama nigdy nie miała  z nimi dobrego kontaktu, a ja nie miałam zamiaru się o niego prosić. Bliźniaczki z moją rodzicielką już dawno poszły, a ja nadal zbieram się na „rozmowę” z tatą, którą często urządzałam będąc tu sama.
* Cześć tato. Pewnie już zauważyłeś, że tu jestem. Minęło sporo czasu odkąd tu byłam ostatni raz. Obiecałam Ci, że nawet jeśli się wyprowadzę to będę tu przyjeżdżać specjalnie dla Ciebie. Dlaczego nie dotrzymałam obietnicy? Na to pytanie sama nie znam odpowiedzi. Jestem po prostu głupia i czasem za bardzo przejmuje się sobą. Zwykle mówiłam Ci, jak dużo się u mnie wydarzyło, ale zdałam sobie sprawę z tego, że z pewnością to wszystko widzisz z góry i doskonale lepiej wiesz ode mnie co się dzieje na tym chorym świecie. Jak odszedłeś może nie byłam duża, ale byłam wystarczająco dojrzała, żeby zrozumieć co się stało. Ciężko było mi słyszeć wszystkie kłamstwa od mamy „tatuś pojechał daleko, niedługo wróci.”, a tymczasem byłam w pełni świadoma, że Cię straciłam.. że już Cię nie zobaczę i się do Ciebie nie Przytule. Oddałabym wszystko, żeby choć raz ujrzeć uśmiechniętego Ciebie, który mówi, że zaraz idziemy do wesołego miasteczka. To wszystko zrobiło się cholernie trudne, bo chociaż mama znalazła sobie Beniamina to i tak on nigdy Ciebie nie zastąpi. Nikt  nie będzie tak samo jak ty robił „szalonego kurczaka” w święta i nikt nie będzie tak samo jak ty wyglądał w przebraniu świętego Mikołaja. Kocham Cię niewyobrażalnie mocno. I dziewczynki z pewnością też, chociaż nie pamiętają Ciebie tak jak ja.” – siedziałam na małej ławeczce, wpatrując się w jego nagrobek. Nie byłam w stanie się poruszyć. Czułam tylko jak po moich policzkach płyną gorzkie łzy, a ja nie mogę nawet mrugnąć, bo wiem, że zaraz jedziemy z powrotem do Holmes Chapel..
***
Cześć wszystkim! Żeby nie było wątpliwości, bo taki krótki. Dodałam dziś pierwszą część tego rozdziału, dlatego nie jest zbyt ciekawy, ale zapewnić was mogę, że w następnej części coś się wydarzy. Teraz parę sprawy do was:
-Miło byłoby gdyby skomentowało do chociaż 10 osób:)
-Czy chcecie Ask dla bohaterów? Jeśli chociaż te 8-10 osób się zgodzi, to założymy z Adą takie konto.
-NIE, NIE MAMY FP (Fanpage'a). Uważamy, że to jest bezsensu bo szczerze wątpimy, że polubi do jakaś spora grupa osób. Dziękujemy Ci Zuziu, że tak nas doceniasz bo to od Ciebie dostaliśmy to pytanie:) 
-DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE, KOCHAMY WAS <3
JAKIEKOLWIEK WĄTPLIWOŚCI, czy też PYTANIA ZADAWAJCIE NA NASZYCH ASKACH: