niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 1 !

O to pierwszy rozdział:) Byłoby miło zobaczyć chociaż dwa komentarze, zmotywuje to do pisania następnego rozdziału. Mam nadzieję, że się spodoba !:  )

Rozdział 1

Cały tydzień po przeprowadzeniu się do Holmes Chapel spędziłam na rozpakowywaniu i urządzaniu się . Razem z siostrami musiałyśmy doprowadzić cały dom do porządku, ponieważ mama i Beniamin spędzali całe dnie w pracy. Byłam szczęśliwa z wyglądu mojego pokoju


Nie za duży, przytulny i na końcu domu. Cieszył mnie fakt, że jest daleko od bliźniaczek, bo w spokoju będę mogła zająć się swoimi sprawami, bez wysłuchiwania ich ciągłych kłótni. Nie rozumiem dlaczego zamiast założyć słuchawki jak normalny człowiek, to one puszczają muzykę na ful?! Co gorsza każda słucha co innego, ale nareszcie koniec z tym..
-aaa! –usłyszałam krzyk Ginny.
Zbiegłam po schodach do salonu i zobaczyłam Libby ciągnącą siostrę za włosy. Darły się na siebie w niebo głosy.
-SPOKÓJ! – krzyknęłam na cały dom ile sił w płucach.
-Ta smarkula zabrała moją mp5 i wgrała sobie tego pedała! -z pewnością miała na myśli Justina Biebera.
-To nie jest pedał! I nie jestem smarkulą, urodziłam się tylko 2 minuty po tobie.- i wybiegła z płaczem. W tym momencie Libby udała się z mp5 do pokoju z miną zwycięzcy.-Przynajmniej się nie biją -pomyślałam. Wróciłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Na blogu po moim ostatnim wpisie doznałam szoku. Wiedziałam, że mam wiele czytelniczek bloga, które często zasięgają moich porad, ale nie że aż tyle! Zobaczyłam sporo komentarzy, o tym jak bardzo we mnie wierzą i są przekonane, że szybko odnajdę się w nowym miejscu.
Zamknęłam laptopa i skierowałam się do kuchni, w której siedziała Ginny. Nadal była przybita  po sprawie z mp5.
-Czemu jej ją zabrałaś? Przecież dostałyście od Beniamina takie same.- spojrzała na mnie kątem oka.
-Wiesz.. po prostu.. no zgubiłam ją..
-Libby! Tyle razy Ci mówiłam, żebyś pilnowała swoich rzeczy, z telefonem było tak samo.
-No wiem, nic nie poradzę.. -zrobiła minę smutnego pieska
-Jak chcesz mogę dać Ci moją, mam zamiar zakupić lepszy model. -moja siostra aż podskoczyła.
-Dzięki, dzięki, dzięki! Jesteś najlepszą siostrą!- Rzuciła się na mnie, tuląc przy tym jednocześnie.
-Ble porzygam się od tych słodkości- W tym momencie zaszczyciła nas swoją obecnością Libby. Razem z Gin olałyśmy ją.
Wyjrzałam zza okno. Nie było zbyt ciepło, ale postanowiłam zwiedzić okolice. Szłam prostą uliczką, przyglądając się domom sąsiadów. W moim poprzednim mieście wszystkie domy były takie szare, smutne i ponure. Natomiast tu, każdy wydawał się przyjazny i biło od niego rodzinną atmosferą. Wędrowałam zamyślona nad tym, jak bardzo bym chciała mieć prawdziwą rodzinę.. z prawdziwym ojcem i normalnymi kontaktami, a nie ciągłe kłótnie. Z Przemyśleń wyrwało mnie uszczypnięcie w nodze. Spojrzałam w dół, a tam mały piesek próbował mnie ugryźć. Wyglądało to przekomicznie. Nagle podbiegła jakaś dziewczyna.
-Przepraszam za Suzan. Jak widzisz trochę przecenia swoje możliwości hah Chodź tu psiaku-w tym momencie kucnęła do psa-Tyle razy Ci mówiłam, żebyś nie gryzła innych- ja tylko stałam i przyglądałam się temu wszystkiemu.
-Mam nadzieję, że nie jesteś zła- uśmiechnęła się przyjaźnie w moją stronę.
-Nie, coś ty gorzej jakby twój pies był większy.
-Haha no wiesz ona jest rasy bernardyn, więc niedługo już taka mała ni będzie.
-Mam się bać?
-Pewnie, że nie. Już Cię polubiła, zobacz-wskazała palcem na  moje nogi. Suzan po raz kolejny mnie rozbawiła. Mała chciała się na mnie wdrapać, ale nie miała za dużych możliwości. Wzięłam ją na ręce a ona zaczęła mnie lizać po policzku. Dziewczyna się tylko śmiała. No właśnie DZIEWCZYNA.. nawet nie wiem jak ona ma na imię.
-Jak Ci na imię ?- zapytałam niepewnie.
-Peam, a ty?- posłała mi znów radosny uśmiech.
-Leah miło mi- podałyśmy sobie ręce.
-Widzę, że jesteś tu nowa.
-To aż tak widać? –zapytałam zaskoczona.
-Haha nie. Chodzi o to, że to małe miasteczko więc praktycznie każdy się zna, a ciebie tutaj nie widziałam.
-Chyba, że tak. Przeprowadziłam się tutaj tydzień temu z Bradford, mam nadzieję, że mnie tu zaakceptują.
-Z pewnością! Jesteś bardzo miła. Tak w ogóle masz świetne włosy-złapała mojego czerwonego warkocza oglądając go dokładnie.-Też bym chciała mieć taki kolor.
-Coś ty! Przecież twoje włosy są świetne, uwierz mi.
-Taa jasne. Dobra ja muszę wracać do domu bo Suzan się niecierpliwi. –faktycznie mała piszczała z niezadowolenia.- Jeśli chcesz to oprowadzę Cię po fajnych okolicach, masz mój numer. –podała mi go a ja szybko zapisałam.
-Dzięki, cześć.- uśmiechnęłam się.
-Pa do zobaczenia.- Stałam przez moment, spoglądając na oddalającą się postać. Zauważyłam, że robi się ciemno, więc postanowiłam wracać do domu. Od progu powitały mnie wrzaski moich sióstr. Olałam to jak zazwyczaj bywało i udałam się do swojego pokoju. Napisałam na blogu
„Jestem tu krótko, a już nawiązałam nowe znajomości. Mam chwilę wytchnienia od ciągłej krzątaniny, więc jeśli któraś potrzebuje mojej rady to ŚMIAŁO PISZCIE w tym tygodniu obiecuję dodać jakąś notkę   ”
Dostałam bardzo wiele wiadomości. Przeważały tam problemy co do spraw sercowych. Przed przyjazdem  tutaj przeżyłam trochę z moim chłopakiem m.in. jego zdradę i wiele innych , więc co nie co wiedziałam. Odpowiadałam na niektóre wiadomości, aż stwierdziłam, że mój mózg dziś już nie jest w stanie tyle myśleć. Odłożyłam laptopa i postanowiłam odpowiedzieć na resztę wiadomości gdy znajdę czas. Spojrzałam na zegarek-22:30, nie jest źle-powiedziałam do Siebie. Złapałam za telefon i wyszukałam PEAM.
-Hej Peam, to ja Le.
-o hej czerwonowłosa! Domyślam się, że chcesz abym Cię zapoznała z naszym kochanym miasteczkiem ?
-No właśnie w tej sprawie dzwonię. Możemy się jutro spotkać o 17:00 tak jak wczoraj w parku?
-Jasne!
-To świetnie. Muszę kończyć, pa
-no hej!- nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na łóżko. Sięgnęłam  z szafy jakąś luźną bluzkę z logo Batmana i weszłam do łazienki, aby się umyć. Wychodząc z łazienki zobaczyłam mamę.
-Hej kochanie, co u Ciebie?
-yyy mamo co ty tu robisz? -zapytałam zdziwiona, z reguły o tej porze powinna być w pracy.
-Oj no tyle pracujemy z Beniaminie, że prawie wcale nas nie ma tu.-szybko to zauważyła, pff.-Zrobiliśmy sobie dziś wolne na 3-4 dni. Spotkałam dziś również naszą sąsiadkę i zaprosiłam ją do nas. Proszę Cię tylko oto, żebyś była w  domu.
-no okej, tylko o której przyjdzie?
-o 14. O! zapomniałabym, mówiła, że ma syna rok starszego od Ciebie i mamy obydwie nadzieję, że się polubicie.
-Taa no dobra idę do Siebie. Dobranoc mamo.
-No dobranoc kochanie – chyba chciała mnie przytulić, ale ja się wymknęłam.- od kiedy ona jest taka miła? -pomyślałam kładąc się do łóżka. Myślałam przez chwilę o jutrzejszej wizycie naszych sąsiadów. Ten chłopak z pewnością jest jakimś „kozakiem” i myśli tylko o sobie.
No cóż, jak mus to mus i zasnęłam.

Prolog:)


Prolog

-Nasz nowy dom- powiedziała mama gdy wysiadaliśmy z  samochodu. Stała objęta z Beniaminem. Nienawidzę tego typa. Wtrącił się w nasze życie. Bez niego było o wiele lepsze.
Toleruje go tylko ze względu na mamę. Libby i Ginny również widząc ich razem miały zniesmaczone miny.
-To może wejdźmy do środka?- tym razem odezwał się Beniamin. W pośpiechu weszłam do domu, byleby tylko zamknąć się w swoim pokoju i zacząć się urządzać. Usiadłam na moim nowym miękkim łóżku przyodzianym w czerwoną pościel. Cieszyło mnie to, że zaczynam nowy rozdział w swoim życiu. Jednak mina zrzedła mi gdy przypomniałam sobie, że za 3 tygodnie szkoła. Otworzyłam laptopa i zalogowałam się na swój blog, aby dodać wpis :
„To właśnie dziś moje życie zmienia się o 360 stopni. Być może na  lepsze, trzymajcie kciuki, kocham was :* "
Spojrzałam w okno, aby rzucić okiem na okolicę. Naprzeciw mojego domu zobaczyłam jakiegoś chłopaka  w fioletowej bluzie. Miał dosyć dużo loków na głowie, zastanawiało mnie kim jest..