Rozdział 1
Cały tydzień po przeprowadzeniu się do Holmes Chapel spędziłam na
rozpakowywaniu i urządzaniu się . Razem z siostrami musiałyśmy doprowadzić cały
dom do porządku, ponieważ mama i Beniamin spędzali całe dnie w pracy. Byłam
szczęśliwa z wyglądu mojego pokoju
Nie za duży,
przytulny i na końcu domu. Cieszył mnie fakt, że jest daleko od bliźniaczek, bo
w spokoju będę mogła zająć się swoimi sprawami, bez wysłuchiwania ich ciągłych
kłótni. Nie rozumiem dlaczego zamiast założyć słuchawki jak normalny człowiek,
to one puszczają muzykę na ful?! Co gorsza każda słucha co innego, ale
nareszcie koniec z tym..
-aaa! –usłyszałam
krzyk Ginny.
Zbiegłam po schodach
do salonu i zobaczyłam Libby ciągnącą siostrę za włosy. Darły się na siebie w
niebo głosy.
-SPOKÓJ! – krzyknęłam
na cały dom ile sił w płucach.
-Ta smarkula zabrała
moją mp5 i wgrała sobie tego pedała! -z pewnością miała na myśli Justina
Biebera.
-To nie jest pedał! I
nie jestem smarkulą, urodziłam się tylko 2 minuty po tobie.- i wybiegła z
płaczem. W tym momencie Libby udała się z mp5 do pokoju z miną zwycięzcy.-Przynajmniej
się nie biją -pomyślałam. Wróciłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Na
blogu po moim ostatnim wpisie doznałam szoku. Wiedziałam, że mam wiele
czytelniczek bloga, które często zasięgają moich porad, ale nie że aż tyle!
Zobaczyłam sporo komentarzy, o tym jak bardzo we mnie wierzą i są przekonane,
że szybko odnajdę się w nowym miejscu.
Zamknęłam laptopa i
skierowałam się do kuchni, w której siedziała Ginny. Nadal była przybita po sprawie z mp5.
-Czemu jej ją
zabrałaś? Przecież dostałyście od Beniamina takie same.- spojrzała na mnie
kątem oka.
-Wiesz.. po prostu.. no
zgubiłam ją..
-Libby! Tyle razy Ci
mówiłam, żebyś pilnowała swoich rzeczy, z telefonem było tak samo.
-No wiem, nic nie
poradzę.. -zrobiła minę smutnego pieska
-Jak chcesz mogę dać
Ci moją, mam zamiar zakupić lepszy model. -moja siostra aż podskoczyła.
-Dzięki, dzięki,
dzięki! Jesteś najlepszą siostrą!- Rzuciła się na mnie, tuląc przy tym
jednocześnie.
-Ble porzygam się od
tych słodkości- W tym momencie zaszczyciła nas swoją obecnością Libby. Razem z
Gin olałyśmy ją.
Wyjrzałam zza okno. Nie
było zbyt ciepło, ale postanowiłam zwiedzić okolice. Szłam prostą uliczką,
przyglądając się domom sąsiadów. W moim poprzednim mieście wszystkie domy były
takie szare, smutne i ponure. Natomiast tu, każdy wydawał się przyjazny i biło
od niego rodzinną atmosferą. Wędrowałam zamyślona nad tym, jak bardzo bym
chciała mieć prawdziwą rodzinę.. z prawdziwym ojcem i normalnymi kontaktami, a
nie ciągłe kłótnie. Z Przemyśleń wyrwało mnie uszczypnięcie w nodze. Spojrzałam
w dół, a tam mały piesek próbował mnie ugryźć. Wyglądało to przekomicznie.
Nagle podbiegła jakaś dziewczyna.
-Przepraszam za
Suzan. Jak widzisz trochę przecenia swoje możliwości hah Chodź tu psiaku-w tym
momencie kucnęła do psa-Tyle razy Ci mówiłam, żebyś nie gryzła innych- ja tylko
stałam i przyglądałam się temu wszystkiemu.
-Mam nadzieję, że nie
jesteś zła- uśmiechnęła się przyjaźnie w moją stronę.
-Nie, coś ty gorzej
jakby twój pies był większy.
-Haha no wiesz ona
jest rasy bernardyn, więc niedługo już taka mała ni będzie.
-Mam się bać?
-Pewnie, że nie. Już
Cię polubiła, zobacz-wskazała palcem na
moje nogi. Suzan po raz kolejny mnie rozbawiła. Mała chciała się na mnie
wdrapać, ale nie miała za dużych możliwości. Wzięłam ją na ręce a ona zaczęła
mnie lizać po policzku. Dziewczyna się tylko śmiała. No właśnie DZIEWCZYNA..
nawet nie wiem jak ona ma na imię.
-Jak Ci na imię ?-
zapytałam niepewnie.
-Peam, a ty?- posłała
mi znów radosny uśmiech.
-Leah miło mi-
podałyśmy sobie ręce.
-Widzę, że jesteś tu
nowa.
-To aż tak widać?
–zapytałam zaskoczona.
-Haha nie. Chodzi o
to, że to małe miasteczko więc praktycznie każdy się zna, a ciebie tutaj nie
widziałam.
-Chyba, że tak.
Przeprowadziłam się tutaj tydzień temu z Bradford, mam nadzieję, że mnie tu
zaakceptują.
-Z pewnością! Jesteś
bardzo miła. Tak w ogóle masz świetne włosy-złapała mojego czerwonego warkocza
oglądając go dokładnie.-Też bym chciała mieć taki kolor.
-Coś ty! Przecież
twoje włosy są świetne, uwierz mi.
-Taa jasne. Dobra ja
muszę wracać do domu bo Suzan się niecierpliwi. –faktycznie mała piszczała z
niezadowolenia.- Jeśli chcesz to oprowadzę Cię po fajnych okolicach, masz mój
numer. –podała mi go a ja szybko zapisałam.
-Dzięki, cześć.-
uśmiechnęłam się.
-Pa do zobaczenia.-
Stałam przez moment, spoglądając na oddalającą się postać. Zauważyłam, że robi
się ciemno, więc postanowiłam wracać do domu. Od progu powitały mnie wrzaski
moich sióstr. Olałam to jak zazwyczaj bywało i udałam się do swojego pokoju.
Napisałam na blogu
„Jestem tu krótko, a
już nawiązałam nowe znajomości. Mam chwilę wytchnienia od ciągłej krzątaniny,
więc jeśli któraś potrzebuje mojej rady to ŚMIAŁO PISZCIE J w
tym tygodniu obiecuję dodać jakąś notkę ”
Dostałam bardzo wiele
wiadomości. Przeważały tam problemy co do spraw sercowych. Przed przyjazdem tutaj przeżyłam trochę z moim chłopakiem
m.in. jego zdradę i wiele innych , więc co nie co wiedziałam. Odpowiadałam na
niektóre wiadomości, aż stwierdziłam, że mój mózg dziś już nie jest w stanie
tyle myśleć. Odłożyłam laptopa i postanowiłam odpowiedzieć na resztę wiadomości
gdy znajdę czas. Spojrzałam na zegarek-22:30, nie jest źle-powiedziałam do
Siebie. Złapałam za telefon i wyszukałam PEAM.
-Hej Peam, to ja Le.
-o hej czerwonowłosa! Domyślam się, że chcesz abym Cię
zapoznała z naszym kochanym miasteczkiem ?
-No właśnie w tej sprawie dzwonię. Możemy się jutro spotkać
o 17:00 tak jak wczoraj w parku?
-Jasne!
-To świetnie. Muszę kończyć, pa
-no hej!- nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon
na łóżko. Sięgnęłam z szafy jakąś luźną
bluzkę z logo Batmana i weszłam do łazienki, aby się umyć. Wychodząc z łazienki
zobaczyłam mamę.
-Hej kochanie, co u Ciebie?
-yyy mamo co ty tu robisz? -zapytałam zdziwiona, z reguły o
tej porze powinna być w pracy.
-Oj no tyle pracujemy z Beniaminie, że prawie wcale nas nie
ma tu.-szybko to zauważyła, pff.-Zrobiliśmy sobie dziś wolne na 3-4 dni. Spotkałam
dziś również naszą sąsiadkę i zaprosiłam ją do nas. Proszę Cię tylko oto, żebyś
była w domu.
-no okej, tylko o której przyjdzie?
-o 14. O! zapomniałabym, mówiła, że ma syna rok starszego od
Ciebie i mamy obydwie nadzieję, że się polubicie.
-Taa no dobra idę do Siebie. Dobranoc mamo.
-No dobranoc kochanie – chyba chciała mnie przytulić, ale ja
się wymknęłam.- od kiedy ona jest taka miła? -pomyślałam kładąc się do łóżka.
Myślałam przez chwilę o jutrzejszej wizycie naszych sąsiadów. Ten chłopak z
pewnością jest jakimś „kozakiem” i myśli tylko o sobie.
No cóż, jak mus to mus i zasnęłam.