~-Dzwońcie po karetkę! Do cholery! Ona się wykrwawi!~
Rozdział 10
*** Oczami Harrego ***
-Harry tu jest pięknie! –powiedziała Rose i rzuciła mi się na
szyję.
-Cieszę się. Bardzo chciałem żeby ci się podobało. Zrobiłem
nawet kolację. –powiedziałem z uśmiechem.
-Jest fantastycznie!
-Jemy? Zrobiłem naleśniki. –spytałem i uniosłem jedną brew.
-Naleśniki? Myślałam, że coś bardziej romantycznego, ale też
mogą być. –powiedziała, ale nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
-Dobrze. To przyniosę. –poszedłem do kuchni. Gdy wróciłem z
jedzeniem siedziała przy stole i lekko się uśmiechała. Jadłem ze smakiem, a ona
coś grzebała w talerzu. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie skomentowałem. Po
chwili odeszliśmy od stołu. Rose zaczęła namiętnie mnie całować więc objąłem ją
i po chwili leżeliśmy na łóżku.
Wiedziałem od razu do czego zmierza, ale po chwili zadzwonił
telefon. Sięgnąłem do kieszeni, aby odebrać. Rose zrobiła kwaśną minę.
-Harry! Gdzie
jesteś? Możesz do mnie przyjść? Nie uwierzysz co się stało! Jeśli tak, pośpiesz
się. –usłyszałem nerwowy i łamiący się głos matki Leah.
-Niech się pani
uspokoi! Co się stało? –zapytałem.
-……………… w szpitalu.
Muszę jechać! Ona mnie ………….. –i się rozłączyła. Nie usłyszałem dokładnie co
powiedziała, ale przeczuwałem najgorsze, bo usłyszałem o szpitalu. Przez chwilę
pomyślałem, że chodzi o Peam, ale co do niej ma mama Leah. Może coś się stało z
moją mama!
-Rose, ja muszę iść. Do zobaczenia. –powiedziałem szybko,
chwyciłem bluzę i wyszedłem z domu.
Wsiadłem w autobus i pojechałem do szpitala. Gdy znalazłem
się już pod szpitalem. Widziałem, że wychodzi z niego Beniamin.
-Co się stało? –spytałem.
-Idź prosto, siedzi tam Evelyn. Ona ci powie. Ja się śpieszę.
Jest już 22, a bliźniaczki nadal siedzą u koleżanki. –odpowiedział szybko i
odszedł. Wbiegłem do szpitala. Minąłem recepcje i różne sale aż zobaczyłem
zapłakaną mamę Leah
-Co się stało? Proszę mi powiedzieć. –spytałem spokojnie.
-Ja sama nie wiem! Na razie lekarz nie chce nic powiedzieć.
–odpowiedziała nerwowo. Z Sali wyszedł lekarz.
-Niestety nie mam dobrych wiadomości. –zaczął.
-Co z moją córką!? –krzyknęła Evelyn. Wreszcie dowiedziałem
się o kogo chodzi. Leah się coś stało!
-Samochód, który w nią uderzył jechał z dość dużą prędkością.
Leah ma złamanie otwarte ręki…
-O boże. –powiedziała.
-To chyba nie jest aż takie poważne? –spytałem.
-To nie, ale to nie wszystko. Dziewczyna uderzyła mocno głową
o krawężnik. Teraz jest w śpiączce. Proszę przyjść do córki jutro. –powiedział
lekarz.
-Mam ją tu zostawić!?
-Niech się pani uspokoi, wrócimy tu jutro. Dobrze?
–powiedziałem spokojnie i zaprowadziłem mamę Leah przed szpital. –Zadzwonię po
taksówkę. –Widziałem, że Evelyn jest już bardzo słaba. Pojechaliśmy i
zaprowadziłem ją do domu. Tam zajął się nią Beniamin. Gdy wróciłem do domu Rose
już nie było. Byli tylko moi rodzice. Postanowiłem iść spać. Położyłem się na
łóżko i zastanawiałem się jak bardzo zła jest Rose. Przypomniało mi się, że
obiecałem mamie Leah, że jutro pojadę z nią do szpitala. Zastanawiało mnie
również to jak doszło do wypadku. Musiało to się zdarzyć po naszej kłótni.
Pewnie zraniłem ją tym co powiedziałem, ale tak się czułem, wykorzystany.
Całowała się ze mną i dawała takie sygnały jakby chciała czegoś więcej, a tak
naprawdę wcale jej o to nie chodziło. Ciąża Peam też była zadziwiającą wiadomością.
W ogóle się po niej tego nie spodziewałem. Wiedziałem, że już nic do mnie nie
czuje, bo nawet powiedziała to Leah kiedy leżałem pod łóżkiem. Nie mam zamiaru
dalej utrzymywać z nią kontaktu. Niech zajmie się wychowaniem dziecka. Nie mam
teraz siły o tym wszystkim myśleć. Muszę ćwiczyć do przedstawienia, bo to już w
sobotę. Mam jeszcze niecałe 4 dni.
Obudziłem się o 8:35. Ubrałem to
Poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Po chwili usłyszałem
dzwonek do drzwi.
-Hej. Teraz już masz dla mnie czas? Może poćwiczymy do
przedstawienia? –usłyszałem uśmiechniętą Rose
-Chętnie, ale muszę wyjechać. Jutro będę miał czas.
–odpowiedziałem.
-No dobra. –powiedziała i odeszła. Minęła się z Evelyn, która
przyszła, aby jechać ze mną do Leah.
-Witaj Harry. Jedziemy? –spytała.
-Tak, jedziemy. –odpowiedziałem.
*** Oczami Leah ***
-Pomóc jeszcze w czymś panie doktorze? –usłyszałam trochę
niewyraźnie słowa pielęgniarki skierowane do lekarza. Widziałam tylko zamazany
obraz.
-Nie. Już nie trzeba.
-Dobrze. –wyszli z Sali. Nie wiedziałam co się dzieje, poznałam
że leże w szpitalu.Za drzwiami znowu usłyszałam głosy.
-Mogę do niej wejść? –usłyszałam męski głos.
-Tak, a gdzie matka dziewczyny? –powiedziała kobieta, która
była tu wcześniej.
-Poszła coś zjeść, bo wyszła z domu bez śniadania.
–odpowiedział chłopak. Weszli do Sali.
-Przepraszam, co się dzieje? Co ja tu robię? –spytałam
pielęgniarki.
-Miałaś wypadek, uderzył w ciebie samochód. –odpowiedziała
spokojnie.
-Nie pamiętam.. –powiedziałam cicho.
-Jak się czujesz Leah? –spytał chłopak.
-Nie jest źle, a mogę wiedzieć kim jesteś? –odpowiedziałam.
-To ja Harry. Nie poznajesz mnie? –powiedział chłopak ze
zdziwieniem.
-Nie.
-Znasz ją? –spytała pielęgniarka.
-Tak! To jest moja przyjaciółka! –krzyknął.
-Pierwszy raz go widzę! –powiedziałam.
-Co się tu dzieje? –weszła do Sali i spytała moja mama.
-Ona mnie nie poznaje! –krzyknął chłopak
-Leah! Obudziłaś się! –mama podbiegła do mnie i przytuliła.
-Tak mamo, ale nie wiem kto to jest. –powiedziałam.
-Panie doktorze, proszę szybko tu przyjść! –zawołała
pielęgniarka. Po chwili w Sali pojawił się lekarz.
-Proszę wyjść. –powiedział do chłopaka i pielęgniarki. Po jakimś
czasie wyszedł z pomieszczenia. Nie domknął drzwi, więc słyszałam wszystko co mówi.
-Pani córka ma amnezję. –powiedział lekarz.
-Ale jak to? Przecież mnie pamięta! –odpowiedziała ze zdziwieniem
mama.
-Jest to amnezja wsteczna. Córka nie pamięta wydarzeń, które stały
się jakiś czas przed wypadkiem i wypadku. –powiedział z powagą lekarz.
-JAK TO!? –krzyknął chłopak.
-Pewnie nie pamięta niczego od czasu przeprowadzki… -powiedziała
ze smutkiem mama.
-Jest szansa, że po jakimś czasie to minie, ale to może być kilka
dni, miesięcy… -uświadomił im lekarz.
-To nie może być prawda. –powiedział chłopak i wszedł do mojej
Sali. –LEAH! Powiedz, że wiesz kim jestem, że mnie pamiętasz! Proszę powiedz! –mówił
ze łzami w oczach chłopak.
-Przykro mi, ale nie… -odpowiedziałam.
***
Mam nadzieję, że się podoba :D
Przypominam o ankiecie z prawej strony i o tym, że następny rozdział pojawi się gdy przy tym będzie minimum 10 komentarzy.
Mam prośbę, jeśli komentują anonimy, proszę, a by podpisały się imieniem lub chociaż jego pierwszą literą.