sobota, 9 marca 2013

Rozdział 10.


~-Dzwońcie po karetkę! Do cholery! Ona się wykrwawi!~

Rozdział 10

*** Oczami Harrego ***

-Harry tu jest pięknie! –powiedziała Rose i rzuciła mi się na szyję.
-Cieszę się. Bardzo chciałem żeby ci się podobało. Zrobiłem nawet kolację. –powiedziałem z uśmiechem.
-Jest fantastycznie!
-Jemy? Zrobiłem naleśniki. –spytałem i uniosłem jedną brew.
-Naleśniki? Myślałam, że coś bardziej romantycznego, ale też mogą być. –powiedziała, ale nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
-Dobrze. To przyniosę. –poszedłem do kuchni. Gdy wróciłem z jedzeniem siedziała przy stole i lekko się uśmiechała. Jadłem ze smakiem, a ona coś grzebała w talerzu. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie skomentowałem. Po chwili odeszliśmy od stołu. Rose zaczęła namiętnie mnie całować więc objąłem ją i po chwili leżeliśmy na łóżku.
 Tumblr_mgwdx15bl91rlgglto1_500_large
Wiedziałem od razu do czego zmierza, ale po chwili zadzwonił telefon. Sięgnąłem do kieszeni, aby odebrać. Rose zrobiła kwaśną minę.
-Harry! Gdzie jesteś? Możesz do mnie przyjść? Nie uwierzysz co się stało! Jeśli tak, pośpiesz się. –usłyszałem nerwowy i łamiący się głos matki Leah.
-Niech się pani uspokoi! Co się stało? –zapytałem.
-……………… w szpitalu. Muszę jechać! Ona mnie ………….. –i się rozłączyła. Nie usłyszałem dokładnie co powiedziała, ale przeczuwałem najgorsze, bo usłyszałem o szpitalu. Przez chwilę pomyślałem, że chodzi o Peam, ale co do niej ma mama Leah. Może coś się stało z moją mama!
-Rose, ja muszę iść. Do zobaczenia. –powiedziałem szybko, chwyciłem bluzę i wyszedłem z domu.
Wsiadłem w autobus i pojechałem do szpitala. Gdy znalazłem się już pod szpitalem. Widziałem, że wychodzi z niego Beniamin.
-Co się stało? –spytałem.
-Idź prosto, siedzi tam Evelyn. Ona ci powie. Ja się śpieszę. Jest już 22, a bliźniaczki nadal siedzą u koleżanki. –odpowiedział szybko i odszedł. Wbiegłem do szpitala. Minąłem recepcje i różne sale aż zobaczyłem zapłakaną mamę Leah
-Co się stało? Proszę mi powiedzieć. –spytałem spokojnie.
-Ja sama nie wiem! Na razie lekarz nie chce nic powiedzieć. –odpowiedziała nerwowo. Z Sali wyszedł lekarz.
-Niestety nie mam dobrych wiadomości. –zaczął.
-Co z moją córką!? –krzyknęła Evelyn. Wreszcie dowiedziałem się o kogo chodzi. Leah się coś stało!
-Samochód, który w nią uderzył jechał z dość dużą prędkością. Leah ma złamanie otwarte ręki…
-O boże. –powiedziała.
-To chyba nie jest aż takie poważne? –spytałem.
-To nie, ale to nie wszystko. Dziewczyna uderzyła mocno głową o krawężnik. Teraz jest w śpiączce. Proszę przyjść do córki jutro. –powiedział lekarz.
-Mam ją tu zostawić!?
-Niech się pani uspokoi, wrócimy tu jutro. Dobrze? –powiedziałem spokojnie i zaprowadziłem mamę Leah przed szpital. –Zadzwonię po taksówkę. –Widziałem, że Evelyn jest już bardzo słaba. Pojechaliśmy i zaprowadziłem ją do domu. Tam zajął się nią Beniamin. Gdy wróciłem do domu Rose już nie było. Byli tylko moi rodzice. Postanowiłem iść spać. Położyłem się na łóżko i zastanawiałem się jak bardzo zła jest Rose. Przypomniało mi się, że obiecałem mamie Leah, że jutro pojadę z nią do szpitala. Zastanawiało mnie również to jak doszło do wypadku. Musiało to się zdarzyć po naszej kłótni. Pewnie zraniłem ją tym co powiedziałem, ale tak się czułem, wykorzystany. Całowała się ze mną i dawała takie sygnały jakby chciała czegoś więcej, a tak naprawdę wcale jej o to nie chodziło. Ciąża Peam też była zadziwiającą wiadomością. W ogóle się po niej tego nie spodziewałem. Wiedziałem, że już nic do mnie nie czuje, bo nawet powiedziała to Leah kiedy leżałem pod łóżkiem. Nie mam zamiaru dalej utrzymywać z nią kontaktu. Niech zajmie się wychowaniem dziecka. Nie mam teraz siły o tym wszystkim myśleć. Muszę ćwiczyć do przedstawienia, bo to już w sobotę. Mam jeszcze niecałe 4 dni.

Obudziłem się o 8:35. Ubrałem to
 
Poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Hej. Teraz już masz dla mnie czas? Może poćwiczymy do przedstawienia? –usłyszałem uśmiechniętą Rose
-Chętnie, ale muszę wyjechać. Jutro będę miał czas. –odpowiedziałem.
-No dobra. –powiedziała i odeszła. Minęła się z Evelyn, która przyszła, aby jechać ze mną do Leah.
-Witaj Harry. Jedziemy? –spytała.
-Tak, jedziemy. –odpowiedziałem.

*** Oczami Leah ***

-Pomóc jeszcze w czymś panie doktorze? –usłyszałam trochę niewyraźnie słowa pielęgniarki skierowane do lekarza. Widziałam tylko zamazany obraz.
-Nie. Już nie trzeba.
-Dobrze. –wyszli z Sali. Nie wiedziałam co się dzieje, poznałam że leże w szpitalu.Za drzwiami znowu usłyszałam głosy.
-Mogę do niej wejść? –usłyszałam męski głos.
-Tak, a gdzie matka dziewczyny? –powiedziała kobieta, która była tu wcześniej.
-Poszła coś zjeść, bo wyszła z domu bez śniadania. –odpowiedział chłopak. Weszli do Sali.
-Przepraszam, co się dzieje? Co ja tu robię? –spytałam pielęgniarki.
-Miałaś wypadek, uderzył w ciebie samochód. –odpowiedziała spokojnie.
-Nie pamiętam.. –powiedziałam cicho.
-Jak się czujesz Leah? –spytał chłopak.
-Nie jest źle, a mogę wiedzieć kim jesteś? –odpowiedziałam.
-To ja Harry. Nie poznajesz mnie? –powiedział chłopak ze zdziwieniem.
-Nie.
-Znasz ją? –spytała pielęgniarka.
-Tak! To jest moja przyjaciółka! –krzyknął.
-Pierwszy raz go widzę! –powiedziałam.
-Co się tu dzieje? –weszła do Sali i spytała moja mama.
-Ona mnie nie poznaje! –krzyknął chłopak
-Leah! Obudziłaś się! –mama podbiegła do mnie i przytuliła.
-Tak mamo, ale nie wiem kto to jest. –powiedziałam.
-Panie doktorze, proszę szybko tu przyjść! –zawołała pielęgniarka. Po chwili w Sali pojawił się lekarz.
-Proszę wyjść. –powiedział do chłopaka i pielęgniarki. Po jakimś czasie wyszedł z pomieszczenia. Nie domknął drzwi, więc słyszałam wszystko co mówi.
-Pani córka ma amnezję. –powiedział lekarz.
-Ale jak to? Przecież mnie pamięta! –odpowiedziała ze zdziwieniem mama.
-Jest to amnezja wsteczna. Córka nie pamięta wydarzeń, które stały się jakiś czas przed wypadkiem i wypadku. –powiedział z powagą lekarz.
-JAK TO!? –krzyknął chłopak.
-Pewnie nie pamięta niczego od czasu przeprowadzki… -powiedziała ze smutkiem mama.
-Jest szansa, że po jakimś czasie to minie, ale to może być kilka dni, miesięcy… -uświadomił im lekarz.
-To nie może być prawda. –powiedział chłopak i wszedł do mojej Sali. –LEAH! Powiedz, że wiesz kim jestem, że mnie pamiętasz! Proszę powiedz! –mówił ze łzami w oczach chłopak.
-Przykro mi, ale nie… -odpowiedziałam.

***
Mam nadzieję, że się podoba :D
Przypominam o ankiecie z prawej strony i o tym, że następny rozdział pojawi się gdy przy tym będzie minimum 10 komentarzy. 
Mam prośbę, jeśli komentują anonimy, proszę, a by podpisały się imieniem lub chociaż jego pierwszą literą.