Wrażenie, że moje ciało żyje oddzielnie od duszy,
narasta z każdą chwilą.
-Możemy się spotkać?
-No ok. Widzimy się za 15 minut w Hyde Parku.
-Jasne, cześć.- dobra.. to było dziwne, on jest dziwny i
jego zachowanie jest DZIWNE! Co on może ukrywać? Dopiero od niedawna zaczęło
nam się wszystko układać i tak nagle ma się zepsuć? –Cholera, to na pewno nic
takiego i przejmujesz się na zapas, przestań.- skarciłam samą siebie w myślach
i szybko ogarnęłam się w łazience. Wyciągnęłam z szafy beżową koszulę zapinaną na czarne guziki, czarne rurki i baleriny pod kolor koszuli.
Po czym ubrałam komplet i pędem wybiegłam z pokoju, aby się nie
spóźnić. Mona zalewała mnie masą pytań, gdzie wychodzę, ale nie miałam czasu
jej odpowiadać. Dobiegłam do parku w kilka minut. On siedział już na jednej z
dębowych ławek. Podeszłam do niego niepewnie i usiadłam obok nie spuszczając z
niego wzroku.
-Co jest?- spytałam wyrywając go z rozmyślań. Wzdrygnął się,
gdy usłyszał mój głos i nie spojrzał na mnie, tylko zaczął badać wzrokiem park.
Nerwowo bawił się palcami i oblizywał dolną wargę- tak jak zawsze, gdy działo
się coś, co go niepokoiło.
-Ładna pogoda.- stwierdził i w końcu skierował wzrok na
mnie. Prychnęłam pod nosem.
-Masz zamiar rozmawiać o pogodzie i dalej trzymać mnie w
niepewności, czy w końcu wydusisz to co chciałeś mi powiedzieć? Pośpiesz się,
bo zaraz mam wykłady- ponagliłam go. Harry uśmiechnął się słabo i znów zrobił
skupioną minę, wpatrując się w czubki swoich butów. Czułam w gardle wielką
gulę. Przez moją głowę przechodziła masa myśli, mętlik zwiększał się z sekundy
na sekundę. Nie wiedziałam, czego mogę oczekiwać. Poczułam jak oddychanie
sprawia mi trudność i w płucach czułam nieprzyjemny żar. To na co wpadłam, nie
podobało mi się i bałam się wypowiedzieć to na głos.
-Chcesz ze mną zerwać.- bardziej to stwierdziłam, niż o to
zapytałam.
Jeśli było tak naprawdę .. to po co te wszystkie romantyczne
wieczory i inne rzeczy? Udawał przede
mną? Grał, tylko po to, żebym była szczęśliwa? Bo byłam.. cholernie szczęśliwa,
ale jeśli jest tak, jak stwierdziłam- moje serce tego nie wytrzyma. Nie
chciałabym po raz kolejny zagłuszać cierpienia szlochem. Zobaczyłam przez zaszklone oczy jak sylwetka
chłopaka zrywa się z ławki. Przykucnął przy mnie i powiedział, a raczej
wykrzyczał:
-Nie! Coś ty?! Zgłupiałaś? Kocham Cię tak bardzo, że nie
jesteś sobie w stanie tego wyobrazić. Kocham spędzać z tobą każdą chwilę,
uwielbiam patrzeć jak się denerwujesz i jak się śmiejesz.. i gdy mówisz
jak bardzo mnie kochasz..- właśnie w
takich momentach moje serce pompuje krew jeszcze szybciej niż zawsze, z
nienormalnym tempem. - Kocham Cię jak wariat Le, tylko..- puścił moje dłonie,
które nawet nie wiem kiedy złapał i usiadł z powrotem na ławkę. Uśmiech z mojej
twarzy zszedł tak szybko, jak i się na niej pojawił.
-Tylko co?- wysapałam i zaczęłam przygryzać z nerwów dolną
wargę. Brunet spojrzał na zegarek, który znajdował się na jego lewym nadgarstku
i przeczesał włosy. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi znowu głęboko w
oczy.
-Za 15 minut masz wykłady, nie chcę żebyś się spóźniła-
pogładził dłonią mój policzek i wytarł kciukiem łzy. Fajnie, że woli mnie
trzymać dłużej w niepewności, ja dłużej nie wytrzymam, zaraz dostanę zawału, a
on nawet nie potrafi powiedzieć o co mu chodzi. Wstałam z ławki chwiejnym
krokiem i podążyłam w stronę internatu. Do Harrego zaczęły schodzić się fanki,
a chciałam tego uniknąć. Usłyszałam tylko ciche „Pamiętaj, że Cię kocham”. Nawet
się nie odwróciłam. Nadal boję się tego co mogę się od niego dowiedzieć. Nie
dam mu z tym spokoju, bo chcę żeby ‘to
coś’ w końcu z siebie wydusił!
*
-Do widzenia- odburknęłam wychodząc z Sali lekcyjnej i
zatrzaskując za sobą drzwi. Przed chwilą miałam „poważną” rozmowę z profesorką,
bo nie skupiałam się na jej wykładach. Boże co za babsko. Muszę się wziąć w
garść bo niedługo ważny egzamin, ale sprawa z Harrym nie pozwala mi się nad
niczym skupić. Weszłam zrezygnowana do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko.
Poleżałam chwilę i znowu zaczęłam myśleć, co się dzieje z loczkiem. Sięgnęłam
po telefon i wyszukałam jego numeru w kontaktach. Jeden sygnał.. drugi sygnał..
trzeci sygnał.. nic. Dzwoniłam jeszcze kilka razy.
-Kurwa!- krzyknęłam w głąb pokoju i złapałam się za głowę.
Rzuciłam telefonem gdzieś przed siebie i po raz kolejny opadłam zrezygnowana i
zdenerwowana na łóżko. To niemożliwe, żeby mieli wywiad, czy coś w tym stylu.
Mają tydzień wolnego, a Harry ZAWSZE ode mnie odbiera, a nawet dzwoni częściej
niż ja. Chyba się od niego uzależniłam. No, ale jak nie uzależnić się od kogoś
takiego jak on? Dobrze wiem, że wiele dziewczyn mnie nienawidzi za to, że
jesteśmy razem. Sama nienawidziłam dziewczyn, z którymi się spotykał.
*Kilka tygodni później*
W przeciągu paru tygodni widziałam się z Harrym może z kilka
razy. Jak już nie mógł to tłumaczył to zespołem, wywiadami i nagraniami. Znosiłam
to do czasu, ale Niall powiedział mi ostatnio, że mają duże luzy. Byłam na niego wściekła. Na dodatek, Louis z niewiadomych
powodów mnie nie „toleruje” i znowu wprowadził się do chłopaków, a z Harrym
gada tylko wtedy, gdy jest taka potrzeba. Mam już ich dość. Mona cały czas
spotyka się z Josh’em i nie zwraca na mnie uwagi. Lily wyjechała do swojego
rodzinnego miasta na kilka tygodni. Pozostało mi uczyć się do egzaminów, które
mam już za parę dni. Ciekawa jestem, jak poradzi sobie z tym Mona? Jej sprawa..
-ał!- wyrwało mi się, gdy upadłam na chodnik, bo ktoś mnie
przewrócił.- uważaj kurwa jak łazisz!- krzyknęłam wściekła. Nie dość, że nie
miałam dzisiaj humoru- to jeszcze jakiś palant mnie przewraca. Wyciągnął w moją
stronę dłoń, ale ja nie skorzystałam z pomocy. Wstałam sama.
-Przepraszam Leah, przypadkowo w Ciebie wbiegłem.-
odpowiedział mi chrypki i opanowany głos. Przestałam skupiać się na tym, że
oblałam sobie sukienkę kawą i spojrzałam w górę. Stał tam Harry z dziwną miną,
na nosie miał zsunięte czarne okulary i ubrany był w jakieś dresy. Wpatrywałam
się w niego jak w idiotę- którym po części był.- od kiedy ty taka wulgarna
jesteś?- zaśmiał się niezręcznie, ale ja nawet nie odpowiedziałam na to
uśmiechem.
-Od kiedy wszyscy mają
mnie w dupie.- syknęłam przez ramię i sobie poszłam. Obejrzałam się
jeszcze za siebie i ujrzałam, że Harry nałożył okulary na włosy. Pod oczami miał
wielkie sińce. Czego ja oczekiwałam? Że za mną pobiegnie? Pf.. pragnęłam jak
najszybciej dotrzeć do internatu. Chciałam żeby ten dzień się już skończył.
Wchodząc do pokoju dorwałam się do łazienki. Stojąc pod prysznicem puściłam
zimny strumień wody. Miałam w dupie to, że stałam w samych ciuchach. Gorsze od
tego było to, co tłumiło się w moich myślach. Byłam na skraju załamania
nerwowego. Wolałabym poznać całą prawdę, niż ciągle się z nim unikać. Nienawidzę ludzi. Wszyscy w końcu przeminą,
oleją nas, zawiodą, zdradzą. Wszystko układa się do pewnego momentu, aż nie
jesteśmy w stanie z nikim się porozumieć. Wrażenie, że moje ciało żyje
oddzielnie od duszy, narasta z każdą chwilą. Niby jestem, ale jakby mnie tu nie
było. Jestem dziwna, prawda? Ciężkie myśli powodują, że mój oddech staje się
płytszy i robi się coraz krótszy. Przez tego dupka buzuje we mnie psychoza. Wyłączyłam
lecącą wodę i udałam się do naszej małej apteczki. Wyciągnęłam opakowanie jakiś
mocnych tabletek, które brałam na bóle brzucha. Nie myśląc racjonalnie,
sięgnęłam zwinnie garść lekarstwa i połknęłam wszystko popijając wodą. Czekałam
kilkanaście minut, nic.. Zaczęłam uświadamiać sobie, że to co zrobiłam z
pewnością skończy się źle. Chciałam się jakoś podnieść, ale zabrakło mi sił- to
one zaczęły już działać. Obraz zaczął mi się troić i osunęłam się na ziemie. Spoglądałam
tępo w kafelki łazienki, bo nie miałam żadnej możliwości się ruszyć.
-Biedna mała Leah, pogubiła się we własnym samotnym życiu-
usłyszałam zgryźliwy ton należący do Rosalie. Co ona tu robiła? -oh, widzę, że
marnie skończysz. Słońce coś ty się nałykała? Harry nie będzie zadowolony-
zaczęło kręcić przecząco głową i złapała mnie za podbródek.- Zwiększasz moje
szanse, u swojego chłoptasia- dodała po czym wyszła z pokoju. Rozglądałam się
otępiała po łazience.
-O co tu kurwa chodzi?- wykrzyknęłam roznosząc echo po całym
pomieszczeniu. O dziwo mogłam mówić. W głowie zaczęło mi szumieć i od środka
rozrywało mnie nierówne
Bicie serca. Doszedł do mnie zaniosły śmiech wydobywający
się z pokoju. Przede mną stanęły cztery znajome mi postacie. Oni jednak spoglądali na mnie z
rozbawieniem i zaczęli się przekrzykiwać i obstawiać jak szybko umrę. Nie rozumiałam
sensu całej sytuacji. Skąd oni się tu wzięli? Dlaczego była tu Rose, jeśli
mieszka w Holmes Chapel? Czemu nie ma tu Harrego?
-O co tu do cholery chodzi?- krzyknęłam przymykając oczy, z
pragnieniem tego, aby to wszystko się skończyło, żeby te psychiczne obrazy
zniknęły sprzed moich oczu. Nastała głucha cisza, nie było nikogo. Ten spokój
nie trwał długo. Poczułam drgawki na ciele. Wszystko zaczęło mieć czerwone i
niebieskie barwy. Drżałam z przerażenia, bałam się co może nastąpić. Poczułam
lekkie szturchnięcie w ramie. Z niechęcią spojrzałam w stronę osoby, która mnie
dotknęła.
-Masz mała suko to, na co zasłużyłaś- szepnęła mi na ucho
Taylor. Wystraszyłam się i wykrzywiłam z bólu. Jej postać zniknęła, ale czułam
nieprzyjemne pieczenie na lewej ręce. Zamarłam widząc stróżkę krwi biegnącej po
niej całej. Miałam w niej głęboką ranę, z której wydobywała się czerwona lepka ciecz.
Krew leciała coraz szybciej. Podniosłam się nieumiejętnie z podłogi podpierając
się o ścianę. Przed upadkiem uchronił mnie zlew, o którego się złapałam. Krew
nadal leciała i leciała, nie byłam w stanie jej zatamować. Zaczęłam wyć, ryczeć
i zanosić się szlochem na całą łazienkę. Opadłam tracąc wszystkie możliwe siły.
Cześć wszystkim.
Wiem, że ten rozdział jest zdecydowanie za krótki, ale jak już wiecie nie potrafię poskładać wszystkich pomysłów do kupy i nic się nie klei.. więc przepraszam za tą słabiznę. Męczyłam się trochę nad tym rozdziałem i wyszedł trochę taki z psychozą, która była wywołana nadmierną ilością tabletek spożytych przez Leę. Jeszcze parę rozdziałów i żegnamy się z tym blogiem, ale niedługo podany zostanie adres do nowego bloga. Przepraszam za te wypociny, ale mam nadzieję, że choć trochę się podobało.
WIKK
Jakiekolwiek pytania zadawajcie na naszym asku dla bohaterów, albo na naszych askach :