Obudziłam się o 12:10
–korzystam z wakacji. Siedziałam na łóżku i czekałam chwilę aż zacznę
racjonalnie myśleć. W pewnym momencie przypomniało mi się, że dziś mamy gości. Sięgnęłam
do szafy po ten komplet
I popędziłam do
łazienki. Po porannej toalecie ubrałam się. Został mi tylko makijaż. Złapałam
podkład, tusz i eyeliner. Na końcu dociągnęłam rzęsy ostatni raz i wróciłam do
pokoju. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że najgorzej nie wyglądam. Pozostało
mi tylko śniadanie. O dziwo, spotkałam mamę w kuchni pilnującą piekarnika.
-Hej myszko – nienawidziłam tych zdrobnień. – na stole czeka na Ciebie śniadanie. Zerknęłam na pięknie
wyglądające gofry, których zapach unosił się na kilometr.
-WOOOW! Dziękuje .
Gdzie są bliźniaczki i Beniamin? – rozglądałam się po domu. Panowała całkowita
cisza, co nie pasowało do tego miejsca.
-No spoko. Czyli nie
będą o 14:00 ?
-Chyba nie. Dobra
zacznij jeść i pozmywaj po sobie. Za 10 min. Wyciągnij ciasto, a ja pójdę się
przygotować bo to już po 13.
Tak jak mi kazała,
tak też zrobiłam.
Usiadłam przed TV i przełączałam kanał po kanale. Nic mnie
nie zaciekawiło. Wyłączyłam telewizor i przeszłam się do pokoju po telefon. Dostałam wiadomość od
Peam. –MAM NADZIEJĘ, ŻE DZISIEJSZY WYPAD NADAL AKTUALNY J DO ZOBACZENIA.-
uśmiechnęłam się i nagle dobiegł dźwięk dzwonka. To pewnie sąsiedzi.
-Mamo chodź, już są !
-Już idę skarbie!- znowu to samo.. Postanowiłam otworzyć
drzwi. Zobaczyłam miłą kobietę, która ciepło się uśmiechała.
-Witaj, ty jesteś Leah?
-Tak to ja. Bardzo miło mi panią poznać.
-Mi Ciebie również, jestem Anne, ale mów mi Ann. – podała mi
ręke.
-Dobrze – uśmiechnęłam się.-Proszę wejdź.
-O Anna! Jak miło, że przyszłaś!- w tym momencie od progu
stanęła mama.- Chodź do salonu.- Gdy się tam udały, ja poszłam do kuchni zrobić
kawę i ukroić ciasto. Zastanawiało mnie czemu nie przyszedł syn Ann. Moje
rozmyślenia przerwała rozmowa mamy i sąsiadki.
-A co z Harrym?- Harry? To tak ma na imię ten chłopak. Całkiem
ładnie.
-Powinien przyjść za
chwilę, próba mu się przeciągnęła.- W tym momencie zawitałam w pokoju z kawą i
ciastem. Powiedziałam –Proszę- i pobiegłam do pokoju. Stwierdziłam, że mam
wolną chwilę więc zajmę się sobą. Odpaliłam kompa i puściłam Coldplay. Minęła
godzina, a mama mnie nie powiadomiła o przybyciu chłopaka. Postanowiłam zejść
na dół. Słyszałam tylko głos mamy i Ann- czyli jego tu nie ma..
Skierowałam się do najpierw do kuchni nalać sobie soku, a
potem do salonu. Wchodząc doznałam takiego szoku, że aż szklanka mi wypadła z
rąk i spadła z trzaskiem rozlatując się na małe kawałeczki. Na kanapie siedział
również Harry uśmiechając się szeroko. Wydawała się miły i był bardzo
przystojny. Sama nie wiedziałam dlaczego mnie to tak zaskoczyło. Szybko się
ogarnęłam i wybełkotałam ciche PRZEPRASZAM. Mama była niezadowolona, Ann miała
troskliwą minę, a Harry kierował się w moją stronę..CO?!
-Pomogę Ci bo się pokaleczysz. – usłyszałam zachrypnięty,
ale bardzo przyjemny głoś. Ja nic nie mówiłam tylko zaczęłam zbierać szkło
razem z nim. Mama i Ann tylko się nam przyglądali. Byłam bardzo skrępowana.
-Le- tak mama mnie nazywa skrótem.- może pójdziesz z Harrym
do siebie bo chcę pogadać z Ann..
No super. Nie znam kolesia, a mam z nim być sam na sam w
pokoju? Szliśmy schodami uśmiechając się do Siebie co jakiś czas. Gdy weszliśmy
do pokoju siadłam na łóżku, a on rozglądał się po pokoju. Jego wzrok utkwił w
mojej gitarze, ale szybko się odwrócił. Usiadł na krześle obrotowym.
- A więc na jakiej próbie byłeś?- zapytałam, aby przerwać tą
niezręczną ciszę.
-Śpiewu, gram w teatrze, a tam wystawiamy musical.- Byłam
zdziwiona.
- O czym będzie ten musical?
- O Romeo i Julii.
-Czyli ty będziesz Romeem?- uśmiechnęłam się , a on tylko
znacząco poruszał brwiami.
-Muszę kiedyś usłyszeć jak śpiewasz.
-Przyjdź za tydzień na występ.- spojrzał na mnie słodką
minką.
-No pewnie.- Gdy rozmawialiśmy siedząc naprzeciwko siebie miałam
okazję mu się przyjrzeć. Miał słodkie dołeczki, bujną czuprynę loków,
niesfornie opadających mu na twarz i głębokie zielone oczy. Po chwili ocknęłam
się bo usłyszałam swoje imię.
-Leaaah!
-CO?! Przepraszam zamyśliłam się..
-No ok. – zerknął na mnie podejrzliwie. Po godzinie rozmowy
Harry wydał mi się bardzo fajny.
-Przepraszam Cię, ale umówiłam się z moja nową znajomą. Musze
się zbierać.
-Spoko, w sumie ja też jestem umówiony. Muszę iść do domu
się ogarnąć, hej! Miło było Cię poznać- Posłał mi swój słodki uśmiech.
-Mnie Ciebie również do zobaczenia.-miałam już zamknąć drzwi,
ale powiedział.
-Mógłbym prosić o twój numer?- zaskoczył mnie- wiesz tak na
wszelki wypadek jakbyś chciała z kimś pogadać..
-y jasne proszę XXX –podałam mu swój numer i pożegnałam się
z nim drugi raz.
Zabrałam z pokoju kosmetyki i poszłam do łazienki, aby
poprawić makijaż. Rzuciłam mamie krótkie WYCHODZĘ i wyruszyłam w stronę parku.
Zauważyłam idąc Peam uśmiechającą się radośnie. Po krótkim oprowadzeniu,
skierowałyśmy się do kawiarenki.
-Robią tu najlepszą kawę, chodź udowodnię Ci – i pociągnęła mnie
za sobą.
Nasze zamówienia wyglądały bardzo smacznie. Po chwili Peam
zadzwonił telefon.
-Tak, tak jestem w Milano, Czekam na Ciebie paa, ja Ciebie
też. – odłożyła telefon na stolik i dalej popijała kawę. Ciekawe kto to był.
-ktoś do nas dołączy?- zapytałam wprost.
-tak mój chłopak, chcę was ze sobą poznać i mam nadzieję, że
nie masz mi tego za złe.
-nie nie spoko. Wróciłam do picia kawy. Słyszałam, że Peam
się podnosi i z kims rozmawia. Nie podnosiłam wzroku znad szklanki.
Doszło do mnie głośne- HE!- a po chwili przyciszone –jj..-
Przeniosłam wzrok na chłopaka i byłam zaskoczona. Sama nie
wiem dlaczego mnie zatkał ten widok. Stał przede mną nikt inny jak mój nowy
sąsiad. Miałam minimalną nadzieję , że mu się podobam .. widocznie się mylliłam
-Hej Harry. Po posłałam mu sztuczny uśmiech.
-Znacie się ?- zadała pytanie Peam, przyglądając się nam
podejrzliwie.
-nie..tak..nie .. to znaczy tak!- Harry drapał się w swoje
loki. Widocznie był zestresowany. Nie rozumiałam co w tym takiego, że jest moim
sąsiadem?
-Tak, Harry był dziś ze swoją mamą u nas w odwiedzinach
ponieważ jesteśmy sąsiadami.- Peam nadal na nas dziwnie spoglądała. Harry
niepewnie się uśmiechał. Po chwili blondwłosa uśmiechnęła się, a loczuś odetchnął
z ulgą . Nadal nic nie czaiłam!
-To co robimy?- zapytałam ich. Spojrzałam na parę. Loczek
był przygaszony, a jego dziewczyna miała obojętna minę. Zrozumiałam, że nie mam
na co liczyć.
-No dobra, to ja wracam do domu-spojrzałam na zegarek-
obiecałam mamie być przed 20- skłamałam, ale nie widziałam innego wyjścia. Wiedziałam,
że moja nowa koleżanka jest chorobliwie zazdrosna.
-Odprowadzić Cię? – BOŻE CO ZA IDIOTA! Po pewnym momencie
sam zrozumiał swój błąd. Nasza
zazdrośnica piorunowała go wzrokiem.- no bo wiesz mieszkamy obok, a moja mama z
pewnością jest u twojej.
-Jeśli twoja dziewczyna nie ma nic przeciwko to spoko.
-Róbcie co chcecie- Rzuciła od niechcenia.
-Leah daj nam chwilę ok.? Zaraz Cię dogonię . –wychodząc
spojrzałam na siebie i widziałam jak Harry i Peam zatapiają się w długim
pocałunku. Coś zakuło mnie w serce. Stop! Znam go zaledwie dzień , a niedawno
zerwałam z chłopakiem. Musze przystopować. Szłam przed siebie bardzo wolno.
Jednocześnie spoglądałam na pięknie oświetlone Holmes Chapel.
-Przepraszam za nią. – usłyszałam za sobą cichy,
zachrypnięty głos.
-nie no spoko, ale dlaczego ona jest taka zazdrosna?
-Wiesz kiedyś na imprezie, byłem tak bardzo pijany, że
całowałem się z jedną dziewczyną- FACECI- a ona to zobaczyła. Wszyscy to
pamiętali oprócz mnie..od tamtego czasu nie ufa mi.
-Nie dziwię się, ale nie powinna robić akcji o byle co..
-Wiem przepraszam jeszcze raz za Peam.- był smutny. Staliśmy
już pod moim domem.
Wejdziesz?
-z Chęcią- jego kąciki ust momentalnie się uniosły. Tak jak
i moje. –tylko proszę, nie mów o tym Peam..- popatrzył na mnie błagalnie, a mi
uśmiech zszedł z twarzy. Gdy weszliśmy do domu ktoś chciał ściągnąć mój płaszcz,
myślałam że to Harry. Odwróciłam się, a tam stał Eddy.
-Eddy ! Jak miło Cię widzieć!- rzuciłam się mu na szyję. W
naszym starym domu pracował jako służba. Bardzo lubiłam z nim rozmawiać. Często wspierał mnie i
pomagał rozwiązać problemy. Pomijając to ,że robi najlepsze naleśniki na
świecie.
-Mi również miło Cie widzieć mała. W kuchni masz
niespodziankę.
-Dziękuję- powiedziałam przytulając go. Zupełnie zapomniałam
o loczku, który stał obok nas nieco zmieszany.
- A.. Eddy to Harry nasz sąsiad. Poznajcie się .- wymienili
między sobą uścisk dłoni.
Zaprowadziłam Hazze do kuchni. Na stole stała wielka sterta
naleśników z bananami, nutellą i tym podobnym. Loczek aż się oblizał, co mnie
bardzo rozbawiło. Jedząc, rozglądal się po moim domu.
-Coś nie tak?- zapytałam niepewnie.
-Nie, nie.. Tak jakoś dopiero zauważyłem, że masz ogroooomny
dom!
-Haha nie jest wcale taki duży!-on tylko pokręcił bezradnie
głową i wrócił do zajadania się naleśnikami.
-Wiesz co? Mało komu to mówię, ale ze mnie też jest dobry
kucharz!- i wyszczerzył rządek białych zębów.
-Haaa no jasne , a w tej bajce były smoki?- i zaczęłam się z niego nabijać.
-HA HA bardzo zabawne. Ja mówie prawdę, kiedyś Ci to
udowodnię jak wpadniesz.- wow, zamierzał mnie zaprosić!
-No ok. nie mam zamiaru protestować, ale jak mi się coś
stanie to Cię mocno skrzywdzę!- wypowiedziałam te słowa z taką powagą, że
prawie sama w nie uwierzyłam. Loczka zatkało, ale chyba zrozumiał, że to nie
jest na poważnie.
-Ajć, ostra! –wypowiedział pod nosem, choć bardzo dobrze to
usłyszałam co mnie ucieszyło.
Po zjedzeniu naleśników przypomniało mi się, że nie
powiadomiłam mamy o moim przyjściu. Weszłam z Harrym do salonu gdzie siedziała
mama tak jak i Ann.
-No ładnie się bawicie !- powiedziałam równo z moim
sąsiadem. Nasze mamy tylko się zaśmiały i wróciły do rozmowy, kompletna olewka!
Udaliśmy się do mojego pokoju. Sytuacja wyglądała podobnie do poprzedniej,
znowu przyglądał się mojej gitarze.
-Harry dlaczego się jej tak przyglądasz?
-Mogę?- trochę wkurzyła mnie odpowiedź pytania na pytanie.
-jasne.- złapał gitarę w rękę i zaczął coś brzdąkać, moja
gitara odmawiała posłuszeństwa.
-Przepraszam, że nie nastrojona, ale używałam jej wieki
temu.
-Potrafisz grać?- znowu zadał pytanie.
-Tak, kiedyś wręcz kochałam.. układałam sama teksty, pisałam
nuty . Sklejałam to wszystko w całość i śpiewałam grając.
-Dlaczego kiedyś?
-Wiesz.. marzyło mi się dostanie do szkoły muzycznej w
Bradford. Było wiele uczestników i ja należałam do tych co mogą o takim czymś
sobie tylko pomarzyć. Co prawda mama chciała im zapłacić, ale jeśli mnie nie
przyjęli to musiał być tego powód.
-Nie rozumiem, Kochasz to, ale przestałaś bo jacyś
idioci nie zauważyli twojego talentu?
-daj spokój .Nigdy nie słyszałeś jak śpiewam i gram, więc
skąd to możesz wiedzieć?- byłam lekko zdenerwowana. Nie chciałam wspominać
tamtego zdarzenia.
-No właśnie. Dlatego daj mi tą gitarę, a ja Ci ją nastroję.
Wpadniesz do mnie tak po obiedzie, aby ją zabrać, ale przy okazji mi pokażesz.-
oo Jezu..
-No…nie wiem..
-no proszę, proszę, proszę – zaczął się drzeć jak mały
dzieciak
- no dobra! – nie wiem dlaczego, ale się zgodziłam. Zaczął
skakać ze szczęścia nie rozumiałam czemu.- HARRY..- chciałam wypowiedzieć
nazwisko, zrobiło mi się głupio, że go nie znałam.
-Styles..
- no własnie.. HARRY STYLES OGAR!- zaczęłam się śmiać,
chociaż ta sytuacja już nie miała sensu bo się uspokoił. Udawał, że ma focha.
Chwilę później przerwał ciszę i powiedział.
-Wiesz nie znam Cię długo, ale czuję, że to będzie dobra
znajomość..
-Też tak sądzę loczku- i uśmiechnęłam się.
-Loczku? To ja mam na Ciebie zacząc mówić czerwonowłosa?- pokiwałam
przecząco głową
-Dlaczego??- zapytał rozpaczliwie
-Bo twoja dziewczyna już sobie je zarezerwowała . – widać,
że nie miał ochoty na tematy o Peam.
-Muszę wracać do domu. Do zobaczenia jutro – uścisnął mnie
tak, że poczułam jego perfumy.
Wychodząc z pokoju minął się z Eddy’m.
-Fajny ten twój nowy kolega- i puścił do mnie oczko
-Tak, nawet nie wiesz jak bardzo. Problemy w tym, że ma
dziewczynę, którą również lubię.
-Oj Le.. rozumiem Cię, ale lepiej nie wplątuj się z nim w
nic bo stracisz wiele.
-Wiem o tym. Dlatego mam zamiar się z obydwojgiem zaprzyjaźnić.
Nie chcę być jakimś odludkiem, a naprawdę ich polubiłam.
-No i tak trzymaj. Tak po za tym, ładny masz pokój- uśmiechnął
się
Dobranoc! I pamiętaj o umyciu zębów!
-haha obiecuję, że nie zapomnę.- Eddy był kochany. Zastępował
mi tatę . Wzięłam piżamę
(luźny tshirt z nike i spodenki.)
I ruszyłam do łazienki. Umyłam zęby tak jak kazał mi
Eddy-pomijając fakt, że i tak bym to zrobiła. Wracając do pokoju zahaczył mnie
Beniamin.
-hej mam sprawę..- nie chciało mi się go słuchać.
- no.. ?
-Chodź do salonu. Zawołaj siostry.
Weszłam do pokojów dziewczyn i zwołałam je na dół. Usiedliśmy
wszyscy na kanapie.
-Mamy wam do przekazania świetną nowinę!- krzyknęła radośnie
mama. – Razem z Beniaminem…
_________________________________________________________________________
Dziękuję osobą, które zaglądają na tego bloga. Mam nadzieję, że zostaniecie do samego końca:)
Proszę, zostawcie po sobie jakiś ślad: )